- Kto tam?
- My yyy przywieźliśmy Jenny.
"Co?! Jaką Jenny? Mojemu tacie chyba się coś pomyliło."
Weszliśmy przez uchyloną lekko bramę i wtedy zobaczyłam jakąś kobietę biegnącą w naszą stronę i krzyczącą:
- Jenny! Kochanie, znalazłaś się, na prawdę się znalazłaś. - Przytuliła mnie i ja też wtedy poczułam że to na prawdę moja mama. Wcześniej myślałam że to może tylko głupi żart, ale jakoś wiedziałam że to właśnie dotyk matki. Zobaczyłam jak z domu wybiegają moje siostry i mój tata. Wszyscy się do nas przyłączyli tworząc grupowy uścisk.
- Jenny, chodź szybko pokażę Ci twój pokój. - Powiedziała do mnie Safaa. Wprowadziła mnie do tej ogromnej willi, i pociągnęła po schodach na górę do mojego nowego pokoju. Gdy otworzyła drwi, zamarłam.- Podoba Ci się? - Zapytała Safaa wpatrując się we mnie z niecierpliwością. - Sama go projektowałam, no jeszcze mi trochę Waliyha pomogła. Nie wiedziałam jaki masz gust, jak coś będziesz chciała zmienić, to ok. Ale powiedz szczerze ładny, czy brzydki?
- Żartujesz? - zapytałam. - Jest cudowny!
Gdy zeszłyśmy na dół moi przyszywani "chyba tak miałam ich teraz nazywać" rodzice rozmawiali z moimi prawdziwymi.
- Jadzia, czas się chyba pożegnać. - Powiedziała moja przyszywana mama. - Obiecaj że nas odwiedzisz.
Nie mogłam nic odpowiedzieć, patrzyłam na nich, na kobietę którą uważałam za matkę, na mężczyznę którego uważałam za ojca i na dzieci które brałam za swoje rodzeństwo. Po polikach zaczęły mi płynąć łzy, przytuliłam ich wszystkich, po czym oni odjechali, być może na zawsze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz