Moją pierwszą reakcją było wymierzenie mu siarczystego policzka. Spojrzał na mnie smutnym wzrokiem.
- Widzę że już wiesz kto jest twoim prawdziwym chłopakiem.
- Jak mogłeś mi to zrobić?! - Wrzasnęłam.
- Nic nie pamiętałaś, a ja... ja cię na prawdę lubię... postanowiłem skorzystać...
- Jeśli tak okazujesz komuś uczucia to się nie dziwie że nie masz żadnej dziewczyny!
- Księżniczko... musisz coś zrozumieć.
- Nie chcę cię słuchać, odejdź Nathan, wróć najwcześniej za dwa lata, może wtedy moja złość minie.
- Ale... - Zamknęłam drzwi. Przez okno zobaczyłam jak Nathan odchodzi ciskając kwiaty które przyniósł na trawę. Wkurzona poszłam do salonu gdzie czekał na mnie sms od Vanessy:
Od Vanessa:
Dzisiaj o 18:00 przyjedź do mnie do domu -ul. Jaśminowa 17, to WAŻNE!!!
Spojrzałam na zegarek, była 16 więc miałam jeszcze 2 godziny. Zadzwoniłam jeszcze raz do Naty by przedyskutować jej związek z Harrym, napisałam smsa do rodziców że jadę do koleżanki i wyszłam z domu. Postanowiłam pójść pieszo bo dzień był piękny, a podróż tam zajmie mi akurat godzinę która pozostała do spotkania. Gdy po spacerze zadzwoniłam do drzwi Vannesy otworzyła mi dziewczyna młodsza od nas o jakieś dwa lata. Zmierzyła mnie spojrzeniem i krzyknęła:
- Vannesa do Ciebie! - Zwróciła się do mnie. - Właź. - Weszłam do dużego holu gdzie było pełno rzeczy, ściany zajmowały olbrzymie półki na których stały różne figurki, pełno książek, dzbany, porcelanowe kolorowe misy i wypchana łasica. Nad wszystkim górował olbrzymi żyrandol. Dziewczyna widząc moje zdumione spojrzenie powiedziała:
- Ciocia jest architektką i za punkt honoru wzięła sobie umeblowanie naszego domu. - Wyciągnęła do mnie rękę. - Zuza.
- Jenny.
- Wiem kim jesteś, czytałam o tobie w gazecie. - Zuza się uśmiechnęła. Nagle usłyszałyśmy dobrze znany głos.
- Zuza spieprzaj do pokoju. - To była Vannesa. - Jenny chodź. - Poszłam za nią po schodach do jej pokoju. Trzeba przyznać że po zastawionym holu, pokój Vannesy zrobił na mnie wrażenie. Był utrzymany w stylu tysiąca i jednej nocy, łóżko było owinięte czerwonym baldachimem, z sufitu zwieszały się pomarańczowe i czerwone chusty, a w powietrzu unosił się zapach najróżniejszych kadzidełek.
- Ładnie tu. - Stwierdziłam.
- E tam muszę zadzwonić do cioci i poprosić ją o zmienienie tego pokoju, już mi się znudził.
- Mhmm. - Wolałam tego nie komentować. - Więc co jest takie ważne?
- No więc tak jak Ci mówiłam ja załatwiam dekoracje i jedzenie i właśnie chciałam byś spróbowała jedzenia. Poczekaj chwilkę. - Usiadłam na podłodze podczas gdy Vannesa wyszła by po chwili wrócić z tacą zastawioną różnymi przekąskami. - Najpierw spróbuj tych pasztecików, są przepyszne. - Zrobiłam tak jak mówiła, rzeczywiście były boskie. Tak samo skosztowałam innych rzeczy i wszystkie były świetne.
- Na prawdę super. - Powiedziałam gdy skończyłam.
- Cieszę się że tak uważasz, jeszcze dzisiaj będę dzwoniła do Sugarbabies, wiesz tej firmy od słodyczy, bierzemy od nich babeczki. Nie mogę uwierzyć że do balu zostały dwa tygodnie. Słuchaj powiedz temu komuś co ma śpiewać, żeby przyszedł na próbę w przyszły wtorek ok?
- Jasne. - Nagle zadzwonił mój telefon.
- Jenny musisz być zaraz w studiu, to ważne! - To była Caroline.
- Niestety muszę iść - powiedziałam do Vanessy, równocześnie oznajmiając menagerce że już jadę.
- Jasne, spoko. - Wyszłam z jej domu i szybko złapałam taksówkę. Po dziesięciu minutach byłam już w studiu. Zastałam tam całą ekipę którą kiedyś poznałam a także kilka osób których nie znałam. Powitała mnie Caroline:
- Przez wypadek i różne inne rzeczy wszystko nam się opóźniło, ale teraz koniec z lenistwem i bierzemy się ostro do roboty. Sarah napisała trzy piosenki, a Thomas opracował już do nich ścieżkę dźwiękową, uważam że są genialne. Musisz je odsłuchać zapoznać się z tekstem i szybko nagrywamy. - Podała mi kilka kartek z tekstem, zobaczyłam na nich drukowanymi literami wypisane tytuły - "Heart breaker","Dreamer" oraz "Light in the darknes". - Dobra zaczynamy od "Heart Breaker" zapoznaj się z tekestem, a Sarah wytłumaczy Ci jak masz to zaśpiewać. - To mówiąc zostawiła mnie samą i zaczęła coś ustalać z kobietą której nie znałam.
Usiadłam na kanapie i zaczęłam czytać tekst okazał się bardzo fajny i od razu spodobał mi się styl piosenek Sarah. Sama autorka podeszła do mnie po kilku minutach.
- "Heart breaker" chcę żeby była ostro popową piosenką o takim nawet brzmieniu rockowym, "Dreamer" ma być lekka i tajemnicza, a "Light in the Darkness" romantyczna i spokojna. Chcę żeby w twojej pierwszej płycie było słychać twoje różne osobowości. Rozumiesz co mam na myśli? - Skinęłam głową że rozumiem. I wtedy do głowy wpadła mi genialna myśl którą od razy podzieliłam się z Sarah, przecież to ja mogłabym wystąpić na balu bożonarodzeniowym. Sarah klasnęła w ręce ale powiedziała że jeśli tak to od razu bierzemy się szybko do roboty.
Przez następne dni aż do balu bożonarodzeniowego pracowałam bardzo ciężko i nie miałam na nic czasu. Przedpołudniami pracowałam z Vanessą nad balem, a popołudniami pracowałam z ekipom nad piosenkami. Vanessa nie okazała wielkiego entuzjazmu gdy powiedziałam jej że to ja będę śpiewała , ale zgodziła się bo uznała że lepszej opcji nie mamy. Gdy do balu zostały już tylko trzy dni nikt u nas w szkole nie ukrywał podniecenia. Sala gimnastyczna została zamknięta żeby nikt nie widział dekoracji. Ja sama byłam nieźle podjarana, po pierwsze piosenki były już nagrane i robione były przy nich ostatnie poprawki, zbliżał się mój występ, a organizacja balu była dopięta na ostatni guzik.
- Myślisz że mógłbym przyjść? - Akurat znalazłam chwilę by spotkać się z Niallem i teraz leżeliśmy u mnie w ogrodzie na trawie.
- Wiesz to niby bal dla uczniów liceum, ale wystarczy że się przebierzesz i cię wpuszczą.
- Nie chciałbym przegapić twojego pierwszego występu.
- Dzięki.
- Nie rozumiem, dlaczego nie mogę usłyszeć twoich piosenek?
- Usłyszysz na balu.
- Ale...
- Żadnych ale to już za dwa dni więc wytrzymasz.
- Jenny! - To Beth weszła do ogrodu i radośnie mi pomachała. - Gotowa na wielkie zakupy?
- Jasne. - Odparłam podnosząc się a potem pomagając Niallowi wstać. - Koniec naszego leżakowania.
- Jedziesz na zakupy?
- Jedziemy po sukienki na bal.
- To może was zawiozę, a potem odbiorę i przyszłabyś do mnie na noc. - Pocałowałam go.
- Sorry kotek ale idę na noc do Beth. Może innym razem okej?
- Okej, bawcie się dobrze. - Pocałowałam go jeszcze raz po czym pobiegłam z Beth do jej samochodu. Uznałyśmy że nie kupujemy żadnych drogich sukienek tylko pojedziemy do sklepów gdzie tanio kupimy piękne rzeczy, po za tym bal miał zostać utrzymany w stylu lat sześćdziesiątych a w takich zagraconych sklepach można było znaleźć staromodne suknie. Beth znała takich pełno. To była świetna zabawa, sklepy były małe i ciasne ale można tam było znaleźć wiele cudownych rzeczy. W końcu znalazłam śliczną sukienkę, a chwilę później znalazła i Beth. Gdy wychodziłyśmy ze sklepu dostałam smsa od Vanessy.
Od: Vanessa
Zmiana planów, na balu twarze mają być zasłonięte maskami. :)
Westchnęłam, pokazałam Beth smsa i wróciłyśmy do sklepu by zakupić jeszcze dwie śliczne maski weneckie. Powiadomiłam jeszcze Nialla że na bal musi przyjechać w masce, po czym pojechałyśmy do domu Beth. Powitała nas jej mama (tata Beth opuścił ich rodzinę gdy była mała) która nerwowo zakładała buty, poprawiała makijaż i fryzurę i co jakiś czas przerywała te czynności by podać nam jakieś informacje.
- W lodówce macie kurczaka, odgrzejcie go sobie. Nie otwierajcie nikomu. Nie wychodźcie nigdzie po 24. Nie...
- Spokojnie, mamo, nie mamy dziesięciu lat. - Przerwała jej Beth. Jej mama kiwnęła głową pocałowała ją w policzek i wyszła.
- Gdzie jedzie.
- Do koleżanek na jakieś przyjęcie. Chodź do mojego pokoju obejrzymy jakiś film czy coś.
Dzisiaj wielki dzień - bal zimowy. Impreza miała się zacząć o dwudziestej, ale ja i Vanessa miałyśmy być na miejscu już o osiemnastej by dopilnować ostatnich przygotowań. Już o piętnastej zaczęłam się szykować. Największy kłopot miałam z włosami jaką fryzurę je zaczesać. w końcu potraktowałam je prostownicą. Postanowiłam wziąć inny zestaw ciuchów na występ. Przygotowania zajęły mi trochę czasu tak że gotowa byłam o siedemnastej trzydzieści. Pożyczyłam samochód od mamy i pojechałam do szkoły. Miałam nie mały problem z wejściem do samochody ponieważ suknia się o wszystko zaczepiała, ale w końcu dałam radę. Przed salą powitała mnie Vanessa która ubrana była w zielonkawą suknię i miała złotą maskę w ręku.
- No całkiem, całkiem. - Powiedziała mierząc mnie wzrokiem. Chodź pomożesz mi rozsypać przekąski do misek. Tak też zrobiłam a gdy skończyłyśmy i jeszcze trochę ogarnęłyśmy salę zaczęli się zbierać pierwsi ludzie. Zaczęłyśmy więc wpuszczać, a po chwili przyszedł także i didżej więc głośników popłynęła muzyka. Po półgodzinie było już bardzo dużo osób i zrobił się niezły tłok, a szczególnie na parkiecie. Poszłam do łazienki poprawić makijaż i założyć maskę. Gdy weszłam na salę od razu dostrzegłam Nialla który stał przy drzwiach, nie był przebrany, tylko miał założoną maskę i ładny garnitur. Zauważyłam że ludzie nie zwracają na niego większej uwagi. Podeszłam i pocałowałam go w policzek.
- Ślicznie wyglądasz. - Powiedział.
- Ty też nieźle. - Odparłam.
- Czy mogę prosić do tańca?
- Ależ oczywiście. - Uśmiechnął się i poszliśmy na parkiet. Tańczyliśmy z około godzinę, a w przerwach piliśmy owocowy poncz i rozmawialiśmy z moimi znajomymi. W końcu nadeszła chwila że miałam wyjść na scenę, przebrałam się wcześniej w inny zestaw ubrań i wyszłam na scenę. Poczułam wielką gulę w gardle gdy zrozumiałam że wszyscy się na mnie patrzą. Nie mogłam sobie przypomnieć słów moich piosenek. Trzeba było chyba coś powiedzieć.
- Dobry wieczór wszystkim. Zaśpiewam trzy swoje piosenki i jedną piosenkę One Direction. - Rozległy się oklaski, a z głośników popłynęła muzyka. W jednej chwili wszystko sobie przypomniałam i zaczęłam śpiewać. Te cztery piosenki minęły bardzo szybko, a potem rozległy się niezapomniane dla mnie brawa i okrzyki. Udało się zrobiłam to, zaśpiewałam. Uśmiechnęłam się do siebie. Gdy zeszłam ze sceny, podszedł do mnie chłopak w czarnych włosach i w oczywiście masce.
- Ślicznie śpiewałaś. - Od razu poznałam go po głosie.
- Nathan co ty tu robisz, to bal dla uczniów.
- Tak? W takim razie co tu robi twój chłoptaś?
- Wspiera mnie.
- W takim razie ja też cię wspieram. - Westchnęłam ciężko.
- Czego chcesz?
- Prosić cię do tańca.
- Prosić to ty sobie możesz.
- Proszę, jeden taniec.
- Dziękuję, nie tańczę. - Odparłam i obróciłam się by odejść, Nathan jednak chwycił mnie a rękę.
- Jenny proszę nie mogę znieść tego że jesteś na mnie obrażona, ja... ja... ja cię kocham Jenny. - Spojrzałam na niego, patrzył tak jakoś smutny że aż zapragnęłam go przytulić, ale jednak wyrwałam rękę z jego uścisku i powiedziałam.
- Przykro mi Nathan, mam chłopaka. - W tym momencie jak na zawołanie zjawił się Niall.
- Jenny brawo kochanie poszło ci świetnie. - Przytulił mnie, a potem spojrzał na Nathana. Podał mu rękę i powiedział. - Niall. - Pewnie myślał że to mój jakiś kolega ze szkoły.
- Nathan. - Odparł spuszczając wzrok. Nie zdążyłam powstrzymać ręki mojego chłopaka która wystrzeliła prosto w twarz Nathana.

Woooow super ♥
OdpowiedzUsuńDoczekałam się *.*
Pozdrowionka i wszystkiego dobrego życzę ;*
Pragnę Cię poinformować, że ten blog został nominowany do Liebster Award <3
UsuńSzczegóły znajdziesz tutaj : http://one-moment-to-my-life-changet.blogspot.com/2014/09/liebster-award.html
Pozdrowionka x
Tam powinno byc:
OdpowiedzUsuń"-Dziekuje, nie tancze - odparlam i obrocilam sie na piecie grozac palcem"
hahhshshshsa
Łoooł *-*
OdpowiedzUsuń