One Direction best story ever

One Direction best story ever

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 9 - Okup

W popłochu chciałam się gdzieś schować, ale nie było tam nic za czym mogłabym się ukryć. Drzwi się otworzyły i stanął w nich Vector, spojrzał na mnie, wytrzeszczył oczy i krzyknął:
- Rebeca ona ucieka. - Dłużej nie można było zwlekać, szybko za nim zdążył zareagować, przebiegłam koło mężczyzny, dopadłam uchylonych drzwi i już, już myślałam że mi się uda, gdy poczułam gwałtowne szarpnięcie. To Vector chwycił mnie za ramiona i wciągnął do środka. Zaczęłam wierzgać i się wyrywać skutkiem czego dostałam w twarz. Policzek piekł mnie niemiłosiernie, a Vector zaciągnął mnie do salonu, gdzie stała Rebeca.
- Smarkulo chciałaś uciec, co? - Warknęła na mnie. - Na ciebie trzeba bardzo uważać, ale dobrze się składa, właśnie mieliśmy dzwonić do twojego kochanego braciszka, miło by było jeśli zaszczyciłabyś nas swoją obecnością przy tej rozmowie. To mówiąc wyciągnęła rękę do Vectora który położył jej na niej coś małego i prostokątnego. Dopiero po chwili zrozumiałam że to karta sim. Rebeca włożyła ją do telefonu, uruchomiła, po czym wystukała numer, pewnie miała go z mojej komórki. Po chwili usłyszałam sygnał, po trzecim odebrał mój brat:
- Dzień dobry Zayn Malik z tej strony. - Próbowałam coś krzyknąć, ale Vector stojący za mną zatkał mi ręką usta.
- Pewnie zastanawia cię gdzie jest twoja siostrzyczka. - Powiedziała jadowitym głosem Rebeca.
- Ma pani jakieś informacje o Jenny?! Gdzie ona jest?!
- Tak wiem gdzie ona się znajduje, bo stoi tuż koło mnie.
- Co?! Co pani opowiada?! Gdzie pani jest?!
- O tego to ci na razie nie powiem, za to powiem ci jak odzyskać siostrę. Za chwile smsem dostaniesz numer konta na które masz przelać 200 tys. do najbliższego piątku. Jeśli nie... - w tym momencie skinęła na Vectora który odjął rękę od mojej twarzy i mocno wykręcił mi nadgarstek aż krzyknęłam z bólu. - Twoja siostra ma tak śliczną buźkę, szkoda by było jej coś w nią zrobić. Pamiętaj masz czas do piątku, i nie czekając na odpowiedź rozłączyła się. Wystukała szybko na klawiaturze smsa z numerem konta, po czym wyjęła z telefonu kartę, rzuciła na ziemie i obcasem rozwaliła na kawałki. Potem podeszła do mnie, pociągnęła mnie za włosy do pokoju, wrzuciła do niego oznajmiając że do jutra nie dostanę nic do jedzenia. Zamknęła drzwi na klucz i zeszła na dół. Od teraz moją jedyną rozrywką było siedzenie przy drzwiach i podsłuchiwanie co się dzieje na dole, ponieważ wieczorem Rebeca zabrała także radio. Nazajutrz ponownie zadzwonili do Zayna, tak samo kolejnego dnia i kolejnego z tymi samymi groźbami, na szczęście tym razem nie musiałam "uczestniczyć" w tych rozmowach. Czwartek, dzień przed piątkiem do którego Zayn miał przelać okup, siedziałam na łóżku i patrzyłam przez okno za kratami. Nagle usłyszałam jak na dole ponownie kłócą się Rebeca i Vector, po chwili ktoś wbiegł po schodach i przekręcił klucz w zamku.
- Dalej zbieraj się, wyjeżdżamy stąd. - Chwyciła mnie za rękę i pociągnęła szybko po schodach na dół. Związała mi boleśnie ręce i wyprowadziła z domu do samochodu. Wepchnęła mnie do środka, na miejscu kierowcy siedział Vector, brunetka usiadła na miejscu pasażera i zaczęliśmy jechać. Jechaliśmy jakieś 15 minut, po czym Vector i Rebeca wysiedli z samochodu, krzyknęli na co jeszcze czekam, po czym poznałam że ja także muszę wysiąść. Staliśmy przy jakiejś łące. Okazało się że zostawiamy tu samochód i dalej idziemy pieszo. Szliśmy bardzo długo, zaczęły mnie boleć nogi, a dodatkowo cały czas byłam popychana przez Vectora lub Rebecę. Gdy zostałam z tyłu, wpadł mi do głowy jeden pomysł, pamiętałam jak " W Pustyni i w puszczy", w opowieści Staś kazał zrzucać Nel rękawiczki. Postanowiłam zrobić to samo, nie miałam jednak rękawiczek, bo był środek lata, jednak szybko ściągnęłam jeden z moich sandałków i rzuciłam za siebie. Po kilku  kolejnych kilometrach zrobiłam to samo z drugim. Na szczęście nikt z porywaczy się nie połapał że nie mam butów na nogach. W końcu po wielu godzinach drogi doszliśmy do jakiejś ruiny. Było to coś co kiedyś było pewnie dosyć dużym domem ale teraz wyglądało okropnie. Dachu prawie wcale nie było, a w miejscach w których występował wyglądał jakby miał się zawalić. W ścianach były dziury, a w powietrzu unosił się zapach stęchlizny i alkoholu. Weszliśmy do środka. Na podłodze walało się pełno butelek, szkła, różnych papierków i kartonów. Uważnie stąpałam bo byłam przecież na bosaka a nie chciałam sobie rozciąć stopy. Usiadłam w kącie i czekałam na rozwój wypadków. Rebeca tym czasem krzątała się wywalając szkło, a Vector stał przy wyjściu i rozglądał się uważnie na wszystkie strony. Po chwili wrócił tam gdzie ja siedziałam i oparł się o ścianę. Nagle Rebeca zauważyła moje bose stopy.
- Ty gdzie masz buty?
- Zostawiłam w domu. - Odparłam przełykając głośno ślinę.
- Nie kłam, widziałam że w nich wychodziłaś! - Na to już nic nie odpowiedziałam. - Ty głupia babo! Zrzuciłaś je po drodze?! - Nagle zwróciła się do Vectora. - To był twój pomysł by ją porwać! Ty nie rozwaliłeś tej karty sim przez co musieliśmy się przenieść tutaj, choć tak dobrze nam szło! Ty jej miałeś pilnować, a teraz znów jesteśmy zagrożeni! - Uderzyła go z całej siły w nos i od razu poleciało pełno krwi. Krzyknęłam. - Ale ja wiem jak łatwo ten problem rozwiązać! - Wyjęła pistolet i zaczęła skierowała na Vectora.
- Zostaw go, to nie jego wina! - Krzyknęłam wstając.
- Zamknij się głupia, tobą zajmę się później! - To mówiąc Rebeca wymierzyła mi silnego kopniaka w żebra aż zatoczyłam się na ścianę i upadłam. Wykorzystał to Vector i spróbował wyrwać Rebece pistolet, jednak ona okazała się silniejsza. Jednym ruchem położyła go na podłogę i przycisnęła pistolet do jego głowy. Sama nie wiem kiedy zaczęłam przeraźliwie krzyczeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz