One Direction best story ever

One Direction best story ever

poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział 14 - Który to, który, który?

Totalnie mnie zamurowało. Gdy Niall się ode mnie odsunął nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na blondyna, który usilnie unikał mojego spojrzenia.
- Niall?
- Przepraszam Jenny, ja wiem nie powinienem był tego robić, ja po prostu... Ja cię kocham Jenny! Wiem może nie odwzajemniasz...
- Niall!
- Nie odwzajemniasz tego uczucia, ale musiałem choć raz cię pocałować i...
- Niall!
- I mimo to że nie czujesz tego samego co ja, to była najlepsza decyzja w moim życiu, ja...
- Niall, do cholery!
- Tak? - Chłopak na reszcie na przerwał swój monolog i spojrzał na mnie.
- Czemu uważasz że nie odwzajemniam twojego uczucia?
- A tak nie jest?
- A myślisz że dlaczego do ciebie teraz przyszłam? - Tym razem pocałunek był przeze mnie przewidziany, dzięki czemu mogłam go odwzajemnić. Gdy nasze wargi się od siebie oderwały, wtuliłam się w tors blondyna.
- Jenny zostaniesz moją dziewczyną? - Spojrzałam w jego błękitne oczy.
- Tak. - Uśmiechnęłam się. Nagle usłyszeliśmy pukanie do drzwi.
- Nialler zbiórka za pięć minut w holu jedziemy na próbę. - To był Harry. Niall spojrzał na mnie pytająco.
- Jedziesz z nami?
- Nie mogę, obiecałam Martynie że do niej zajrzę.
- Ech niech Ci będzie, ale z koncertu się nie wymigasz.
- Jakbym śmiała. - Stanęłam na palcach i pocałowałam chłopaka w policzek, po czym wyszłam z pokoju. Idąc do siebie czułam się szczęśliwa jak nigdy dotąd. Chciałam skakać ze szczęścia. Weszłam do pokoju i zamarłam. Na łóżku siedział Zayn i czytał mój zeszyt z piosenkami.
- Zayn! Grzebałeś w moich rzeczach?!
- Nie, tylko przeglądałem.
- Oddawaj mi to ale już! - Skoczyłam na łóżko, ale Zayn zdążył wstać i teraz machał mi zeszytem nad głową, a ja jak wariat próbowałam mu go zabrać.
- Nie wściekaj się tak, uważam że piosenki są bardzo dobre i zamierzam je pokazać Paulowi.
- Nie zrobisz tego!
- Ach tak? - Zayn zeskoczył z łóżka, otworzył drzwi i zbiegł po schodach na dół. Ja nie myśląc za wiele pobiegłam za nim. Na hol wypadliśmy prawie jednocześnie goniąc się i nie zwracając uwagi na nikogo. W końcu Liam ulitował się nade mną i chwycił Zayna za ramię. Niestety w tym samym czasie mnie chwycił Niall.
- Co jest? - Zapytali jednocześnie.
- Zabrał mój zeszyt! Mój prywatny zeszyt!
- Napisała w nim super piosenki i zamierzam pokazać je Paulowi.
- Piszesz piosenki? - Zapytał mnie Niall.
- Napisałam wczoraj kilka, ale tylko dla mnie. Nie chciałam ich komukolwiek pokazywać.
- Ojjj weź Jenny, Paul jest spoko. Na pewno mu się spodobają i może powie że mamy którąś z nich zaśpiewać. - Powiedział mój brat.
- Proszę, daj mi chociaż je przeczytać. - Powiedział Niall patrząc mi w oczy.
- Niech wam będzie. - Odparłam, po czym nie patrząc na nikogo wróciłam do swojego pokoju, a przynajmniej chciałam. Okazało się że klucz został w środku, a drzwi się zatrzasnęły. Musiałam wrócić do holu, by podejść do recepcji po nowy klucz. Na szczęście chłopacy już pojechali.
Godzinę później siedziałam już na zapleczu u Martyny i piłam z nią herbatę.
- Co ty dzisiaj taka szczęśliwa? - Zapytała w pewnym momencie.
- Ja? Nie, ja tak zawsze. - Staruszka jednak nadal się mi uważnie przyglądała.
- Który?
- Co który? - Spytałam.
- Który jest twoim boyfriendem?
- Żaden. - Odparłam zdumiona.
- Dziewczyno żyję już długo, mam córkę i przede mną się nic nie ukryje. Widzę co się dzieje. Po za tym nawet jeśli mi nie powiesz, to przeczytam o wszystkim w gazetach.
- Ech.
- Ty mi tutaj nie wzdychaj tylko powiedz, który? Ten lokowaty?
- Nie, blondyn. - Poddałam się. - Niall.
- No tak, brunetki lecą na blondynów. - Uśmiechnęła się znacząco.
- Pani jest gorsza od moich przyjaciółek. - Powiedziałam przyjaźnie.
- Całowaliście się już? - Martyna zachichotała jak mała dziewczynka. Zaczęłam udawać że zakrztusiłam się herbatą. Kiedy skończyłam Martyna nie ponowiła już swojego pytania i nie rozmawiałyśmy już o sprawach miłosnych. Po półtorej godzinie uznałam że muszę wracać do hotelu jeśli chcę się przebrać. Nie widziałam nikogo z chłopaków więc poszłam do pokoju by przebrać się na koncert. Następnie uczesałam się i gdy byłam już gotowa poszłam do pokoju Zayna. Zapukałam ale nie usłyszałam nic prócz puszczonej wody pod prysznicem. Poszłam więc do Nialla. Ten otworzył mi drzwi w tych samych ciuchach co miał dzisiaj rano na sobie.
- Jenny wyglądasz świetnie.
- Dziękuje Niall, a ty tak idziesz na koncert.
- No właśnie się zastanawiam.
- Chłopacy. - Powiedziałam kręcąc głową. Otworzyłam walizkę Nialla i wyjęłam dla niego bluzkę i krótkie spodenki. Gdy wstałam blondyn mnie objął.
- A może pójdę na koncert bez ubrań, nie będzie problemu.
- Jak dla mnie spoko, ale czy twoje fanki nie będą oburzone? - Uśmiechnęłam się.
- Coś ty one będą zachwycone.
- Nialler nie gadaj tylko ubieraj się w to co Ci przygotowałam. - Trzasnęłam go bluzką w tors.
- Dobra, dobra. - Blondyn zdjął bluzkę, ale gdy chciał zdjąć spodnie odwróciłam się. - Ty nie bądź taka skromna, przecież możesz patrzeć. - Odwróciłam się, na szczęście Niall już założył spodnie.
- Za ile powinniśmy tam być?
- Za około godzinę. - Nialler mrugnął do mnie. - Co chcesz robić przez tak dużą ilość czasu.
- To zależy, co ty chcesz robić? - Na odpowiedź nie musiałam długo czekać. Chłopak podszedł do mnie i pocałował. To było wprost magiczne, poczułam się tak jak bym miała skrzydła, czułam że mogę latać, to było odlotowe. Całowaliśmy się tak z dobre trzy minuty. Gdy wreszcie się od siebie odłączyliśmy Niall szepnął mi do ucha:
- Tak bardzo cię kocham, wiesz?
- Kocham Cię bardziej wiesz? - Odszepnęłam.
- Założymy się?
- Jasne o ile pocałunków?
Niestety właśnie w tym momencie do pokoju ktoś zapukał.
- Proszę. - Powiedział Niall.
- O Jenny wiedziałem że cię tu znajdę. - To był Zayn. - Chciałem Ci powiedzieć, jeśli Niall jeszcze tego nie zrobił że Paulowi bardzo spodobały się twoje piosenki i dwie z nich na pewno zaśpiewamy, a trzecią chce przeznaczyć dla kogoś szczególnego.
- O cholercia! Dziękuję Zayn! - Rzuciłam się zaskoczonemu Zaynowi na szyję. - Gdyby nie to że znalazłeś mój zeszyt. Dziwię się sama że to powiem, ale dziękuję że grzebałeś w moich rzeczach. Serio zaśpiewacie moje piosenki?!
- No tak.
- O cholercia, cholercia ja tu chyba zaraz zemdleję.
- O nie, nie, nie tylko mi tu nie mdlej, zaraz jedziemy na koncert. - Powiedział Niall i przysunął się do mnie jakby chciał mnie złapać gdybym rzeczywiście zapragnęła zemdleć.
- Co tu takie zgromadzenie? - Przez uchylone drzwi wszedł Liam. - Miałem wam właśnie powiedzieć że wyjeżdżamy trochę wcześniej.
- Jasne, już się zbieramy. - Odparł Zayn.
Za pięć minut wszyscy byliśmy gotowi do drogi. Wyjechaliśmy wielką czarną limuzyną. W środku było przepięknie, po raz pierwszy jechałam takim samochodem. Usiadłam wygodnie na kanapie z tyłu między Niallem, a Louisem.

- Jak tam Jenny, jak się podoba życie w trasie? - Zagadnął Lou.
- Och całkiem spoko. Macie na prawdę zwariowane życie.
- Chciałem Ci powiedzieć że czytałem twoje piosenki i uważam że są naprawdę znakomite.
- Rany dziękuję Louis, nawet nie wiesz ile takie zapewnienie dla mnie znaczy.
- Nie no spoko, mówię prawdę.
- A jak tam między tobą,a El?
- Super, a jak między tobą i Niallem?
- Normalnie jak między przyjaciółmi. - Uśmiechnęłam się niewinnie.
- Dobra, dobra czy ty serio nie widzisz jak się na ciebie gapi?
- Nie, a jak?
- Jenny czy ty ślepa jesteś, gapi się na ciebie jak byś była 8 cudem świata. Na próbach cały czas coś tam o tobie ględzi, a w ogóle to uważam że świetnie do siebie pasujecie. - Na szczęście nic nie musiałam na to odpowiadać bo po cichu zajechaliśmy w jakąś boczną alejkę.
- Dobra wysiadamy i po cichu jak zawsze idziemy od tyłu na zaplecze. - Przemykaliśmy się jak bandyci, tak by nas nikt nie zauważył. W tym mroku nic nie było widać więc co chwila potykaliśmy się o jakieś kamienie. W końcu weszliśmy na zaplecze sceny. Tam powitała nas Lou i kilka osób krzątających się z mikrofonami i podkładkami w rękach. Lou załamała ręce nad stanem włosów Harrego, w sumie się jej nie dziwiłam. Wszyscy zaczęli się krzątać i nikt nie zwracał na mnie uwagi. Nagle za rękę pociągnął mnie Niall. Znaleźliśmy się w jakiś schowku gdzie blondyn momentalnie się do mnie przyssał. Nie wiem co on ma z tym całowaniem.
- Niall ja już chyba pójdę.
- Gdzie chcesz iść.
- No bo ja uznałam, że chciałabym pójść i obejrzeć koncert z perspektywy widzów.
- Niech Ci będzie, ale najpierw poproś Lou, o jakąś perukę czy coś, bo nie chce mieć powtórki z Hiszpanii.
- No okej. - To mówiąc wyszłam ze schowka, uprzednio patrząc czy nikogo nie ma w pobliżu.
Piętnaście minut później wmieszałam się w tłum directionerek. Miałam teraz długie do ramion rude włosy i poprzyklejanych kilka sztucznych piegów. Wyglądałam trochę jak Ania z Zielonego Wzgórza. Nagle w tym tłumie kogoś rozpoznałam, kogoś kogo zupełnie się tam nie spodziewałam.
- Maja! - Krzyknęłam i puściłam się biegiem w stronę drobnej postaci stojącej z brzegu grupy. Przyjaciółka zobaczyła mnie i stała uważnie się mi przyglądając. Ja w tym czasie do niej podbiegłam.
- Co ty tutaj robisz? Przyjechałaś z Polski aż do Mediolanu na koncert 1D?
- Sorry, ale chyba mnie z kimś pomyliłaś, bo ja niestety cię nie znam.
- O mój boże, zapomniałam. - Jednym ruchem zdjęłam z włosów perukę.
- Jadzia! - Krzyknęła na mój widok.
- Mów mi Jenny. - Uśmiechnęłam się do niej.
- A no tak zapomniałam. Wielka pani Jenny, siostra Zayna Malika, ogromna sława, która nawet nie ma czasu odpisać swojej przyjaciółce.
- Przepraszam cię, naprawdę chciałam ale mój fb, twitter i telefon uginają się od nadmiaru wiadomości. W najbliższym czasie obiecuję że założę konto prywatne tylko dla przyjaciół i kupię nowy telefon, ale teraz nie mam czasu.
- Przepraszam, po prostu tak bardzo się za tobą stęskniłam.
- Ja za tobą też, ale nadal nie odpowiedziałaś mi co robisz w Madrycie.
- Przyjechałam na wakacje do ciotki, a że był tu koncert chłopaków to postanowiłam pójść.
- Trzeba było do mnie napisać, to bym ci załatwiła darmowy bilet.
- Nic nie szkodzi, udało mi się dostać do golden circle. Idziesz ze mną, za pół godziny się zaczyna.
ConcertPrzelazłyśmy więc do strefy położonej najbliżej sceny i rozmawiając oczekiwałyśmy na początek koncertu. Gdy tylko się rozpoczął zaczęłyśmy tańczyć i skakać jak wariatki depcząc ludziom po stopach. Po pół godzinie miałam dość.
- Słuchaj Majka ja zaraz wracam, idę się napić.
- Okej, wracaj szybko. - Przepchałam się więc do barierki, nie zwracając uwagi na oburzone protesty ludzi. Poszłam do pierwszej lepszej budki z jedzeniem i kupiłam coca-colę. Stanęłam sobie i z daleka przyglądałam się wyczynom zespołu.
- Jak tam koncert Jenny Malik? - Odwróciłam się za mną opierając się o drzewo stał wysoki brunet, którego kiedyś już chyba widziałam, ale nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
- Jest ekstra, ale znamy się?
- Może mnie nie znasz, ale ja dużo o tobie czytałem w gazetach. Zaginiona i cudownie odnaleziona siostra Zayna Malika, nie dawno porwana dla okupu, jeżdżąca z zespołem swojego brata w trasie koncertowej. Ciekawa z ciebie osóbka, nie ma co.
- To że o mnie czytałeś, wcale nie oznacza że mnie znasz.
- Co tak ostro? - Zapytał, a nie doczekując się odpowiedzi zapytał: - Z którym z tych kochasiów chodzisz Jenny.
- Spadaj kolo, nie znamy się, to sobie nie pozwalaj za dużo. - W tym momencie ze sceny potoczył się głos Nialla:
- Tę piosenkę dedykuję mojej ukochanej dziewczynie.
- Ha, dobra już wiem na którego gościa poleciałaś. - Powiedział brunet. Odwróciłam się i spojrzałam na niego. I wtedy sobie przypomniałam skąd go kojarzę,a jak sobie przypomniałam to aż we mnie zawrzało,  był to jeden z chłopaków z "The Wanted".

niedziela, 23 marca 2014

Rozdział 13 - "Co jest między tobą a Niallem?"

Gdy wróciłam do hotelu, chłopcy tak jak myślałam już tam byli, poszłam jednak od razu do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku, położyłam zeszyt na kolanach i wzięłam długopis do ręki. Nigdy nie pisałam pamiętnika, ale uznałam że to nie będzie pamiętnik, bo nie widzę sensu w zapisach typu "Kochany pamiętniczku..."
Spojrzałam na pustą kartkę, potem przez okno i nagle mnie natchnęło. Zaczęłam pisać piosenkę. Pisałam i pisałam, a gdy skończyłam miałam już 3 piosenki. Przeczytałam je sobie i uśmiechnęłam się. Tylko że nie mógł tego znaleźć nikt z chłopaków, pewnie by mnie wyśmiali. Schowałam szybko zeszyt na samo dno walizki, po czym poszłam spać. Gdy nazajutrz się obudziłam chłopców znów nie było. Znów zjadłam samotnie śniadanie i postanowiłam zajść do hotelowej kafejki gdzie były komputery. Mimo że codziennie odpisywałam przyjaciołom, ilość wiadomości na facebooku mnie powaliła. Większość brzmiała "gdzie jesteś?" "serio jesteś siostrą Zayna"? itp.Spostrzegłam także że mam pełno zaproszeń do znajomych od ludzi których w ogóle nie znam. Jednak największy szok przeżyłam gdy weszłam na moją tablicę. Pełno tam było hejtów. "Uważasz się za gwiazdę, a jesteś nikim". "Co z tego że jesteś nagle odnalezioną siostrzyczką Zayna, nikt cię z tego powodu nie będzie nosił na rękach". "Masz w ogóle jakiś dowód że jesteś z Zaynem jakkolwiek spokrewniona?" Zabolało. Te wszystkie hejty naprawdę ugodziły w mnie w czuły punkt. Łzy samowolnie popłynęły po twarzy. Wyłączyłam  przeglądarkę i pobiegłam do swojego pokoju. Gdy się w nim znalazłam otarłam łzy. Przecież nie będę płakała z powodu jakichś głupich hejterów. Jednak słowa ludzi choć całkowicie mi obcych naprawdę mnie smuciły. Kiedy tak sobie myślałam usłyszałam pukanie do pokoju.
- Jenny mogę wejść? - Usłyszałam głos Nialla.
- No ok. - Odparłam ocierając szybko całą twarz rękawem. Blondynek wszedł do mnie do pokoju.
- Właśnie wróciliśmy z próby i chciałem... Jenny czy ty płakałaś?
- Nie Niall, to nic takiego mam yyy alergię i zaczęły mi łzawić oczy. - Próbowałam się uśmiechnąć, ale chyba mi zbytnio nie wyszło bo Niall podszedł do mnie i przytulił.
- Co się stało? - Zapytał, a we mnie pękło coś w rodzaju tamy i łzy same potoczyły się po twarzy. Wszystko opowiedziałam cały czas będąc kurczowo przytulana przez blondynka.
- Jenny nie przejmuj się. - Odezwał się Nialler gdy skończyłam mówić. - Wiesz ile ja już w swoim życiu dostałem hejtów? Całą masę. Zayn, Harry, Louis i Liam to samo. Tak samo mieliśmy na początku, martwiliśmy się tym. Ale teraz nie zwracamy na to uwagi. Ty także nie powinnaś, a wiesz dlaczego? Bo jesteś cudowną dziewczyną, miłą, ładną i Ci ludzie cię nie znają, bo gdyby cię znali by w ogóle nie pomyśleli  jakimkolwiek hejtowaniu ciebie.
- Tak myślisz?
- Ja nie myślę, ja to wiem. - Od razu poczułam się lepiej i uścisnęłam Nialla w podzięce.
- Dziękuję.
- Nie ma sprawy. - Spojrzałam mu w oczy. Poczułam jak moje wnętrzności przewracają się o 360 stopni. Twarz Nialla zaczęła się zbliżać do mojej, czułam jego oddech na moich ustach...
- Jenny! Jenny! Ooops, przepraszam. - To Zayn wszedł do  mojego pokoju. - Nie przeszkadzam.
- Nie Zayn, nie. - Szybko odsunęłam się od blondynka, który wstał powiedział no to na razie i wyszedł. - Co chciałeś?
- Zapytać czy będziesz dzisiaj na naszym koncercie.
- Tak będę, ale nie jadę z wami na generalną próbę bo obiecałam Martynie że ją odwiedzę.
- To ta miła staruszka z naprzeciwka?
- Tak.
- Jenny co jest między tobą i Niallem? - Wypalił z tym tak nagle że około minuty zajęło mi przetwarzanie tego pytania.
- Nic, a co?
- Nie udawaj. Widzę jak się na ciebie gapi. Także nie zaprzeczaj że przed chwilą omal się nie pocałowaliście.
- Co?! Nie, wcale nie!
- Jenny, jestem twoim bratem, Niall jest dla mnie prawie jak brat, przecież widzę co się święci.
- Ale ja go traktuję tylko jako przyjaciela.
- Jesteś pewna? - Nagle poczułam dziwnie mrowienie w okolicach żołądka. Nie! Wcale nie byłam pewna! - Poczekaj muszę do toalety. - Powiedziałam do Zayna i wybiegłam na korytarz. Usłyszałam jeszcze jak woła : "Jenny toaletę masz w pokoju". Nogi same mnie niosły pod pokój Nialla. Zahamowałam tuż przed jego drzwiami i zapukałam.
- Proszę. - Usłyszałam i otworzyłam drzwi. Blondyn stał przy oknie wpatrzony w siną dal. Nawet się nie odwrócił gdy weszłam.
- Niall?
- Tak? - Nadal stał do mnie odwrócony, wbiłam wzrok w nagle interesującą podłogę.
- Zayn uważa że między nami coś jest.
- To znaczy?
- No wiesz... Że między nami jest jakieś głębsze uczucie lub coś w tym stylu.
- A jest? - Zauważyłam że teraz bacznie się we mnie wpatruje.
- No właśnie nie wiem.
- Jenny wyjdź.
- Słucham?
- Proszę wyjdź, bo inaczej będę się czuł winny.
- Winny czego?
- Tego co chcę zrobić. - Wstałam i chciałam już zapytać co takiego chce zrobić.
- Albo nie, winny będę się czuł jak to zrobię. - Powiedział, po czym przysunął się do mnie i pocałował.

poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 12 - Niespodziewane spotkanie

Koszmar, znów lot samolotem. Niby pierwsza klasa, ale jednak i tak wielki strach. Chłopacy już zajmowali miejsca, ale ja wciąż przechadzałam się w tę i z powrotem po samolocie. Nie mogłam się powstrzymać i w końcu zapytałam jednej ze stewardes:
- Ten samolot był jakoś ostatnio sprawdzany? Wszystko z nim w porządku. - Spojrzała na mnie jak na niepełnosprawną umysłowo, po czym zaśmiała się i odeszła.
- Jenny nie panikuj i siadaj. - Powiedział Liam. Miał racje nie potrzebnie panikowałam, zaczęłam się rozglądać za wolnym miejscem. Jedyne wolne było koło Nialla. Blondyn wystawił do mnie dwa kciuki, wiedziałam że stara się mnie pocieszyć. Zajęłam miejsce koło niego, nałożyłam na uszy słuchawki i już po chwili uspokajałam się słuchając Michaela Buble.
- Co słuchasz? - Blondyn zdjął mi z głowy słuchawki i założył na własną po chwili zaczął nucić w takt muzyki.
- Ejjjj. - Powiedziałam i jednym ruchem odebrałam mu moje słuchawki.
- Wiesz że to mój ulubiony wykonawca? - Zapytał.
- Suuper. - Odparłam. - Opowiesz mi o swojej fascynacji nim kiedy indziej. Poważnie Niall chcę się wyciszyć przed startem.
- Spoko, nie ma sprawy, mam nadzieję że zemdlejesz , będę miał okazję by zrobić Ci usta-usta.
- Jasne. - Podsumowałam ironicznie i ponownie zamknęłam oczy nakładając słuchawki. Po chwili wibracje samolotu uzmysłowiły mnie że szykujemy się do startu. Wbiłam paznokcie w ramiona fotela. Po chwili samolot rozpędził się, koła oderwały się od ziemi i już szybowaliśmy w powietrzu. Gdy już upewniłam się że znajdujemy się na dobrej wysokości i kadłub samolotu się wyrównał do pozycji poziomej, zdjęłam słuchawki i otworzyłam oczy. Lou, Hazza i Zayn byli pochłonięci grą w karty, a Liam czytał książkę. Szturchnęłam go lekko w ramię.
- Tak? - Zapytał nie odrywając oczu od lektury.
- Liam gdzie jest Niall?
- Pewnie poszedł poszukać czegoś do jedzenia. - Odparł wciąż z nosem w książce. - Po pięciu minutach wrócił blondyn z paczką chipsów, dwoma butelkami coli, puszką orzeszków solonych i marsem.Rzucił chłopakom grającym w karty paczkę chipsów wywołując tym rozradowany okrzyk, Liamowi wsunął do ręki marsa, Liam skwitował to tylko mruknięciem dzięki, po czym usiadł koło mnie.
- Colę? - Zapytał przysuwając do mnie rękę w której trzymał butelkę coca-coli.
- Z chęcią, dzieki, bardzo suszy mnie w gardle. - Przyjęłam od niego napój. Blondyn wypił trochę swojej coli po czym otworzył chipsy.
- Chipsa? - Zapytał przystawiając do mnie tym razem paczkę. Wzięłam kilka i zaczęłam zajadać. Po chwili chciałam się poczęstować jeszcze kilkoma jednak spojrzałam na Nialla i zdałam sobie sprawę że pochłonął całą paczkę. Uśmiechnęłam się do siebie. Też bym tak chciała jeść ile chce a przy tym być tak chudą. Zauważył że się na niego gapię i uśmiechnął się a ja szybko odwróciłam wzrok. Nie wiem jak przebiegła reszta lotu, bo zasnęłam i obudziłam się tuż po lądowaniu. Oczywiście powitały nas fanki, a raczej nie nas tylko chłopaków. Po podpisywali autografy, posłali kilka całusów w stronę dziewcząt i poszliśmy dalej. Wieczorem siedząc w hotelu zaczęłam się nudzić. Chłopacy byli na próbie, Lou wyszła z Lux, a ja kompletnie nie miałam pomysłu co ze sobą zrobić. Patrząc przez okno swojego pokoju zauważyłam że na przeciwko naszego hotelu znajduje się mały sklepik. Naszła mnie pewna myśl więc założyłam ciemne okulary, czapkę i zeszłam na dół. Przeszłam szybko przez ulicę i weszłam do sklepu. Był mały i pachniał różami, za ladą siedziała jakaś staruszka i czytała książkę chichocząc raz po raz jak mała dziewczynka. Uśmiechnęłam się do siebie w duchu, zastanowiłam się co takiego czyta. Podeszłam do jednej z półek na których leżały zeszyty. Był dość ograniczony wybór ale udało mi się znaleźć idealny. Czarny z zabawnym
napisem taki jakiego potrzebowałam. Wzięłam go do ręki i pomaszerowałam do kasy. Staruszka nadal siedziała z nosem utkwionym w książce. Dopiero gdy chrząknęłam podniosła głowę i uśmiechnęła się wstając. Odłożyła książkę okładką do góry przez co bez problemu mogłam odczytać tytuł - "Zmierzch". Uśmiechnęłam się do siebie, bo wyobraziłam sobie moją babcię czytającą "Zmierch" i dopiero po chwili dotarło do mnie co przeczytałam.
- Pani jest polką! - Wykrzyknęłam zdziwiona.
- Rzeczywiście. - Zaśmiała się staruszka.
- To znaczy, przepraszam trochę się zdziwiłam spotykając kogoś z Polski w Mediolanie. Ymmm to znaczy... - Zakłopotałam się. - Jenny Malik. - Powiedziałam wyciągając rękę.
- Martyna Rybarczyk. Teraz gdy się już znamy, może weszłabyś na zaplecze do mnie na herbatę, miło by było porozmawiać z kimś w ojczystym języku.
- Z przyjemnością. - Odparłam przechodząc za Martyną na zaplecze. Tam jeszce mocniej udzielał się zapach róż, a niedługo zrozumiałam dlaczego. Na parapecie, na stole na blacie kuchennym, wszędzie było pełno róż. Staruszka zauważyła że się przypatruje różom i powiedziała:
- Moje ulubione kwiaty.
- Ślicznie pachną.
- Prawda? Przypominają mi mój mały domek w Polsce. Twoje imię i nazwisko nie są zbytnio polskie co? - Zagadnęła.
- Nie do końca. - Uśmiechnęłam się i opowiedziałam Martynie moją historię. Gdy skończyłam podawała mi właśnie kubek z parującą herbatą.
- Tyle przygód jak na tak młody wiek. - Uśmiechnęła się.
- A pani co tutaj robi, jeśli można spytać?
- Przyjechałam za córką, która się tutaj przeprowadziła i założyła rodzinę. Nie chciałam zostawać sama w Polsce więc spakowałam się i wyjechałam.
- To musiało być poświęcenie.
- Było... - Staruszka zapatrzyła się przez okno. Dopiłam herbatę i zaczęłam wstawać.
- Będę musiała się już zbierać, mój brat pewnie już wrócił i nie chcę aby się martwił.
- Oczywiście, oczywiście rozumiem.
- Bardzo dziękuję za herbatę i rozmowę.
- Poczekaj, a twój zeszyt.
- A tak, ile płacę?
- Nic, jest dla ciebie, ale obiecaj że jutro też mnie odwiedzisz.
- Obiecuję. - Uśmiechnęłam się i poszłam w kierunku hotelu.