One Direction best story ever

One Direction best story ever

sobota, 15 lutego 2014

Rozdział 10 - Odnaleziona

Gdy myślałam że już nastąpi najgorsze i Rebeca naciśnie na spust usłyszałam głos:
- Połóż broń na podłodze i wstań z rękami założonymi za głowę. To samo się ciebie tyczy. - Powiedział mężczyzna do Vectora. Był to policjant o tubalnym głosie, za którym stało 3 kolejnych,każdy trzymał pistolet i wszyscy mierzyli w porywaczy. A więc uratowana, najgorsze już za mną. Rebeca i Vector posłuchali policjantów, zabrano im broń, skuto kajdankami i wyprowadzono. Dopiero wtedy podszedł do mnie policjant który wcześniej przemówił.
- Nic Ci nie jest?
- W porządku, ale moja noga... - i wskazałam na nogę na którą upadłam gdy popchnęła mnie Rebeca. Widniała na niej sporych rozmiarów rana. - Boję się że nie mogę wstać.
- Poczekaj pomogę Ci. - Powiedział policjant, po czym przywołał do siebie jeszcze drugiego. Powiedział mu coś po hiszpańsku, po czym w dwójkę pomogli mi się podźwignąć na obie nogi. Prawa bardzo mnie bolała i zauważyłam że bardzo krwawi. Policjant objął mnie w pasie i kazał sobie rękę zarzucić przez ramię. Z taką pomocą szłam powoli przez łąkę, którą jeszcze niedawno uciekałam z porywaczami. Szliśmy tak trochę, aż doszliśmy do jakiejś drogi gdzie zaparkowane były 4 radiowozy, oraz jakaś duża niebieska terenówka, a o tą terenówkę oparty stał:
- Zayn! - Wrzasnęłam. Chciałam się wyrwać, biec do niego, ale boląca noga, skutecznie mi to udaremniła. Za to on przybiegł do mnie chwycił mnie za biodra, podniósł do góry i kilka razy obrócił w powietrzu. Zauważyłam łzy w jego oczach, a po chwili także napłynęły do moich. Bez słowa się przytuliliśmy. Gdy się od niego oderwałam, zauważyłam że koło mnie stoi mama, tata i wszystkie trzy siostry. Także mnie przytulili i po chwili wszyscy płakaliśmy. Nagle podeszła do mnie jeszcze jedna osoba ze łzami w oczach. Niall stał ze spuszczoną głową. Nagle zalał się łzami i ukrył twarz w dłoniach. Przytuliłam go najmocniej jak potrafiłam, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Jenny jak ja mogłem na to pozwolić?! Jestem idiotą! Przepraszam!
- Niall o czym ty mówisz, przecież to wcale nie była twoja wina?
- Powinienem był być przy tobie!
- A jakby tobie coś zrobili, nigdy bym sobie tego nie wybaczyła. Ej no nie płacz. Było minęło, nie ma już tego co rozpamiętywać. Najważniejsze że już wszystko dobrze. - Nagle na drogę zajechała karetka.
- Zadzwoniłem po nią, powinni cię jak najszybciej zbadać. - Powiedział główny policjant podchodząc do nas. - Czy ktoś z dorosłych mógłby z nią pojechać. Od razu za mną do karetki poszła moja mama. Przez całą drogę trzymała mnie za rękę, a lekarze zadawali mi różne pytania. Przyjrzeli się mojej nodze, ręce i żebrom. Gdy dojechaliśmy do szpitala, przyprowadzono dla mnie wózek inwalidzki, po czym zostałam zawieziona na natychmiastowy rentgen. Prześwietlili mi rękę, nogę i żebra. Okazało się że mam stłuczoną nogę w kostce, żebra są w porządku, ale mam pęknięty nadgarstek. Założono mi gips i kazano zostać w szpitalu przez trzy dni na obserwacje. Rodzice pojechali po ubrania dla mnie, w tym czasie przyszli odwiedzić mnie Harry, Louis i Liam. Wyściskali mnie ostrożnie ze względu na rękę w gipsie. Opowiedzieli mi co się działo po tym jak zostałam porwana. Niall odchodził od zmysłów, od razu do nich zadzwonił i powiedział co się stało. Zayn zawiadomił policję i pojechał do Nialla. Gdy wrócili Zayn płakał i był zły na Nialla. Blondyn przestał jeść, był załamany. Gdy skończyli całą opowieść, weszli właśnie mój brat i Nialler. Zayn wręczył mi moją komórkę mówiąc że została znaleziona przy porywaczach. Po chwili zadzwoniła do mnie Perry i gadała przez pół godziny o tym jak się o mnie martwiła. Później wparowały moje siostry i zarzucały mnie opowieściami. Wreszcie wieczorem wszyscy mi dali spokój i mogłam w końcu

spokojnie zasnąć. Rano gdy tylko się obudziłam zobaczyłam nad sobą głowę Nialla.
- Jezu Niall! - Krzyknęłam.
- Nie krzycz księżniczko, nie którzy tu jeszcze śpią.
- No ja też bym chciała. - Odparłam.
- Czyli nie cieszą cię moje odwiedziny? - Zapytał i zrobił smutną minkę. Chciał już odejść, ale chwyciłam go za rękę.
- Nie no cieszą, cieszą. Zostań i tak już nie zasnę. - Ucieszył się i usiadł na krześle na przeciwko mnie.
- Przyniosłem gitarę. - Poinformował.
- Super zagraj coś.
- No ok. - Uśmiechnął się do mnie. Wyjął gitarę z pokrowca, sprawdził czy jest nastrojona i zaczął grać. Najpierw jakieś swoje melodie, a później piosenki jego zespołu. Zaczęłam razem z nim śpiewać, bo znałam je na pamięć. Śpiewaliśmy tak godzinę, aż w końcu przyszła jakaś pielęgniarka i poprosiła czy możemy zachowywać się ciszej. Niall odłożył gitarę i powiedział:
- Jenny ty masz całkiem ładny głos.
- Jasne. - Zaśmiałam się ironicznie.
- Mówię na poważnie, naprawdę mi się podobało jak śpiewałaś. - Uśmiechnęłam się tylko do niego. Blondynek tym czasem podszedł do okna i odsunął firany wpuszczając dużo naturalnego światła.
- Jenny chodź szybko, powinnaś to zobaczyć.
- O co chodzi?
- Nie powiem, chodź tu i sama zobacz. - Podeszłam do okna przez które spoglądał blondynek. Widok jaki z  niego zobaczyłam sprawił że łzy naleciały mi do oczu. Stał tam cały tłum fanek z różnymi plakatami o treści np. Jenny wracaj do zdrowia!!! ;Jesteśmy z tobą Jenny!!! ;Kochamy cię! Gdy dziewczyny nas zobaczyły zaczęły krzyczeć. Niall tym czasem mocował się z zasuwką od okna, w końcu mu się udało i otworzył je na całą szerokość. Wychyliłam się przez nie machając do dziewczyn. Przytknęłam palec do ust, pokazując im w ten sposób żeby na chwilkę się uciszyły. Gdy tak zrobiły powiedziałam głośno by mnie usłyszały:
- Dziękuję wam, dziękuje jesteście kochane. Dziękuję za wsparcie i za to że wam się chciało tu stać. - Dziewczyny gdy tylko umilkłam zaczęły przeraźliwie krzyczeć. Zamknęłam okno i jeszcze długo przy nim stałam i im machałam. Po południu przyszła mnie odwiedzić reszta chłopaków i rodzice.
- Kochanie jeśli chcesz możemy cię zabrać jak tylko wyjdziesz ze szpitala do domu. - Powiedział mój tata. - Nie musisz jechać dalej w trasę koncertową z chłopakami. W sumie powinnaś odpocząć.
- Ale ja chciałabym jechać dalej z chłopakami. - Odparłam. - Ale zaraz co z waszymi koncertami? Przecież dawno powinniście być gdzie indziej.
- No wiesz trochę udało nam się to przesunąć. - Powiedział Louis.
- Zaraz przesunęliście koncerty ze względu na mnie? I nadal zwlekacie? Musicie jechać i to teraz, zaraz.
- Spokojnie, spokojnie. Przecież musimy zaczekać na ciebie. - Powiedział Zayn.
- Wobec tego ja z wami nie jadę.
- Wobec tego my w ogóle nie jedziemy. - Odparł Niall naśladując mnie.
- Uch jesteście okropni.
- Wiemy. - Odpowiedzieli jednocześnie.
- No dobra powiedziałam jadę dalej z wami w trasę. Mogę prawda? - Wzrok skierowałam na rodziców.
- Jeśli tylko tego chcesz.
- Jasne że chce. - Uśmiechnęłam się i przybiłam piątkę z Zaynem.

3 komentarze: