One Direction best story ever

One Direction best story ever

środa, 21 maja 2014

Rozdział 24 - "Wypadek był dopiero początkiem zabawy"

Rozdział z dedykacją dla mojej kochanej Polki ;***

_________________________Oczami Nialla_________________________________
Byłem zdenerwowany, na prawdę mocno zdenerwowany. Chodziłem w kółko po swoim pokoju kapiąc różne rzeczy. Dopiero co zobaczyłem jak Jenny całuje się z Nathanem. Ok rozumiem, nic nie pamięta, nie wiedziała kim on jest, ale przecież wszystko jej tłumaczyliśmy, a przynajmniej to że jest moją dziewczyną. Usiadłem na łóżku i zamknąłem oczy. Od razu w mojej głowie utworzyła się wizja Jenny obściskującej się z Nathanem. Mój telefon krótkim sygnałem dał znać że otrzymałem wiadomość. 

Od: Nieznany numer 
Wypadek był dopiero początkiem zabawy. Zerwij z Jenny, albo źle się to dla niej skończy. 
Pierwsze co pomyślałem, to zadzwonienie na policję, ale po chwili otrzymałem kolejną wiadomość. 
Od: Nieznany numer
Nie dzwoń na Policję. Obserwuję cię. 
Rozejrzałem się z niepokojem, jakbym myślał że tajemniczy ktoś stoi tuż za mną. Wybrałem numer który do mnie napisał, ale najwyraźniej zablokował połączenia przychodzące. W tym samym momencie zadzwoniła do mnie Jenny. Odebrałem z wielką gulą w gardle. Pierwsze o czym mnie poinformowała, to to że już nie ma amnezji. Odetchnąłem z ulgą. Zaczęła mnie przepraszać za pocałunek z Nathanem. Lecz już wiedziałem co muszę zrobić, kocham ją najbardziej na świecie i nie chcę by coś jej się stało. Zerwałem z nią, musiałem. Gdy przerwałem naszą rozmowę, rzuciłem telefonem o ścianę. O dziwo nawet szybka się nie zbiła. Teraz to dopiero byłem wściekły, wściekły na to że ktoś może tak ze mną pogrywać. Wyszedłem z domu i skierowałem się do parku. Chciałem odetchnąć. Gdy tak szedłem zapatrzony w ziemię, wpadłem na kogoś.
- Przepraszam. - Powiedziałem podnosząc wzrok.
- Jak łazisz, do cholery. - Przede mną stała dziewczyna, mojego wzrostu, o brązowych włosach. Na jej bluzce widniała spora plama od kawy, którą chyba na nią wylałem.
- Przepraszam. - Powtórzyłem.
- Wynagrodzisz mi to kupując mi drugą kawę Niall. - Spojrzałem na nią, uśmiechała się unosząc jedną brew. 

- Jasne. - Odparłem sucho i zacząłem iść w stronę Starbucksa który był na pobliskiej ulicy.
- Co tak pędzisz? - Zapytała doganiając mnie.
- Spieszy mi się.
- Oj widzę że ktoś ma tutaj zły humor. Czyżby jakaś kłótnia z Jenny?
- Skąd wiesz? - Przyjrzałem się jej bacznie.
- Widać po tobie.
- Zerwaliśmy. - Zaśmiała się krótko.
- A taka piękna była z was para. - Nie odpowiedziałem tylko wszedłem do Starbucksa przy który staliśmy. Na szczęście nie było kolejki, uznałem że im szybciej pozbędę się tej dziewczyny tym lepiej, zaczynała mnie irytować.
- Jaką chcesz? - Zapytałem gdy podeszliśmy do kasy.
- Latte. - Zamówiłem, a kelnerka zapytała dziewczynę o imię. - Rebecca. - Po chwili Rebecca dostała 

swoją kawę, zapłaciłem i skierowałem się do wyjścia. - Poczekaj. - Dziewczyna mnie przytrzymała chwytając za ramię. - Z tego co kojarzę mieszkasz blisko, mogę wpaść i się przebrać? 
- Mam bałagan i...
- Nie wciskaj mi kitu, idziemy. - Nawet nie wiem kiedy znaleźliśmy się pod moim domem. Ta dziewczyna potrafiła mną manipulować. Wprowadziłem ją do domu i wskazałem drogę do łazienki, a sam poszedłem do salonu. Jednak usłyszałem że dziewczyna idzie za mną.
- Myślałem że chcesz się przebrać. - Powiedziałem odwracając się do niej.
- Tak, ale chciałabym się przebrać tutaj. - Jednym ruchem zdjęła bluzkę, a ja szybko się odwróciłem. Podeszła do mnie. Na szczęście zauważyłem kątem oka że już zakłada inną bluzkę. - Najczęściej chłopacy patrzą jak się dziewczyna przebiera.
- Zawsze nosisz kilka bluzek ze sobą? - Zapytałem zmieniając temat.
- Byłam na zakupach.
- Jak już się przebrałaś, to może już pójdziesz? Obiecałem chłopakom że...
- Wyganiasz mnie? - Uniosła brwi. - Mama cię nie uczyła że dziewczyn się nie wyrzuca za drzwi.
- Nie, ja, po co chcesz zostać?
- Dla zabawy. - Usiadła na kanapie i założyła nogę na nogę. - Może obejrzymy jakiś film? - Westchnąłem. Kurde jak ta dziewczyna mną manipulowała.
- Nie mam ochoty. Właśnie rozstałem się z dziewczyną.
- W takim razie potrzebna Ci jakaś rozrywka. - Podeszła do mnie, chwyciła mnie za rękę i pociągnęła na kanapę. - Jaki film proponujesz?
- Nie wiem. - Rebecca wzruszyła ramionami.
- W takim razie sama coś wybiorę.
_______________________________Oczami Jenny_____________________
Patrzyłam tępo w wyświetlacz telefonu, a łzy płynęły po mojej twarzy. Widziałam zatroskane spojrzenie Zayna.
- Jenny co się stało? - Zapytał w końcu.


- Zerwał ze mną, Niall ze mną zerwał.
- Jak to z tobą zerwał? - Zayn ujął moją dłoń.
- Normalnie. - Przytuliłam się do brata. W tym momencie na salę weszła Natalia z Harrym zaśmiewając się z czegoś. Szybko oderwałam się od Zayna i otarłam łzy.
- Natalia, nie wiedziałam że przyjechałaś.
- Jak to nie wiedziałaś, przecież... - Spojrzała na Zayna, a ten krótko skinął głową.
- Jenny! - Podbiegła do mnie i mnie przytuliła, myślałam że się uduszę. - Płakałaś? - Zayn wstając wskazał Harremu głową drzwi, wskazując mu by wyszli. Gdy to zrobili powiedziałam.
- Niall ze mną zerwał.
- CO?!
- Podobno całowałam się z Nathanem, ale powiedział że to nie o to chodzi.
- Och kochana. - Przytuliła mnie znowu.
- Natalia, a co ty właściwie robisz w Londynie? - Moja przyjaciółka spuściła wzrok.
- Moi rodzice nie żyją, mieli wypadek. Nie miałam co ze sobą zrobić. W dodatku dowiedziałam się o twoim wypadku i postanowiłam przyjechać.
- Boże, Natalia, tak mi przykro. Możesz zamieszkać na razie u nas, moi rodzice na pewno się zgodzą, możesz teraz sypiać w moim pokoju.
- Niall też mi zaproponował nocleg u siebie, ale mam trochę pieniędzy które wyjęłam od rodziców z banku. Wynajęłam apartament niedaleko domu Harrego.
- Właśnie, właśnie weszliście tu razem, czy to coś poważnego?
- Może, jeszcze sama nie wiem. - Uśmiechnęła się. - Wiesz co może ja zadzwonię do Nialla, albo nawet do niego pójdę? Dowiem się o co mu chodzi.
- Jak chcesz.
- Jenny, byliście razem szczęśliwi. Tu nie może chodzić tylko o pocałunek, gdy nawet nie wiedziałaś kim tak na prawdę jest Nathan.
- Kogo obchodzi o co chodziło? 

- Jadę do niego. - Powiedziała tylko Natalia i opuściła moją salę. Ja natomiast włączyłam telewizor i zajęłam się udawaniem że kompletnie nie wiem kim jest Niall Horan.
_______________________________Oczami Nialla______________________________
Próbowałem skupić się na filmie ale nie mogłem, nawet nie wiem o czym był. Rebecca wyglądała natomiast na kompletnie zrelaksowaną i zachowywała się jakby to było normalne że leży na kanapie, oglądając film u dopiero co poznanego chłopaka. Kilka razy już zbierałem się do tego by ją grzecznie wyprosić, ale za każdym razem sam nie wiem czemu tego nie robiłem. Nagle do drzwi ktoś zadzwonił. Zanim zdążyłem cokolwiek zrobić Rebecca już się podniosła i ruszyła do drzwi. Poszedłem szybko za nią ale już zdążyła je otworzyć. W drzwiach stała Natalia, przyjaciółka Jenny, którą Rebecca wpuściła do środka.
- Hej jest Niall? - Zapytała.
- Tak, już wołam. Niall kochanie jakaś dziewczyna przyszła. - Szybko poszedłem do drzwi.
- Możesz zostawić nas samych? - Zapytałem.
- Jasne, przychodź szybko kocie. - Odparła i poszła do salonu. Natalia uniosła brwi.

Untitled- Widzę że się szybko pocieszyłeś. - Powiedziała. 
- Słuchaj to wcale nie tak.
- Jasne, chciałam przyjść i dowiedzieć się dlaczego rzuciłeś Jenny i chyba powód otworzył mi drzwi.
- Nie znam tej dziewczyny.
- To co robi u ciebie w domu? 

- Przyszła się przebrać, potem zaproponowała obejrzenie filmu. - Kurde dopiero po wypowiedzeniu tych słów zrozumiałem jak fatalnie to brzmi. Natalia obróciła się na pięcie i już chciała odejść gdy powiedziałem:
- Proszę nie mów nic Jenny.
- Nie zamierzałam, już wystarczająco ją zraniłeś. - Wróciłem do domu. Rebecca jakby nigdy nic oglądała telewizję.
- Kto to był? - Zapytała gdy mnie zauważyła.
- Nie ważne. Nie wiem kim jesteś, ale masz się zaraz wynosić z tego domu. Dziewczyna wstała z kanapy, podeszła do mnie i nagle pocałowała namiętnie.
- Dobrze że zerwałeś z Jenny, tak jak Ci kazałam.

Może trochę krótki, ale za to szybko dodany :)))

wtorek, 20 maja 2014

Rozdział 23 - Nic nie pamiętam

Rozdział dedykuję Paulinie Dyluś która nawet nie wie ile jej komentarze dla mnie znaczą <3

______________________Oczami Nialla______________________
W pierwszej chwili myślałem że Jenny żartuję, ale gdy spojrzałem jej w oczy zrozumiałem że tak nie jest.
- Możecie mi wyjaśnić, gdzie jestem i kim jesteście. - Natalia rozejrzała się w około, a gdy zobaczyła że ani Harry ani ja nie jesteśmy w stanie wykrztusić żadnego słowa, podeszła i usiadła na łóżku Jenny. 
- Kochana jesteś pewna że nic nie pamiętasz? - Zapytała, a Jenny pokręciła głową. Harry wyszedł na korytarz, pewnie zadzwonić do Zayna. - Mam na imię Natalia, jestem twoją przyjaciółką. To jest twój chłopak, Niall. - Wskazała na mnie. - Tamten słodki chłopak w lokach, co przed chwilą wyszedł to twój eee...
- Przyjaciel. - Dokończyłem.
- Właśnie. Jenny miałaś wypadek, trafiłaś do szpitala, byłaś w śpiączce.
- Uratowałaś mi życie. - Dodałem.
- Przepraszam. - Jenny spojrzała na mnie. - Ja na prawdę nic nie pamiętam. - Na salę weszła pielęgniarka.
- Zostałam poinformowana że wybudziłaś się ze śpiączki. - Spojrzała na Jenny, podeszła do niej i zaczęła jej badać puls. - Dziwne, najczęściej trzeba pomagać. - Poświeciła jej latarką w oczy. - Powiedziano mi także że nic nie pamiętasz. Jesteś pewna? Nic, żadnych przebłysków?
- Nie. - Odparła.
- Idę po lekarza.  - Powiedziała pielęgniarka, po czym wyszła by po chwili wrócić z lekarzem który operował Jenny.
- Będę ją musiał zabrać, zrobimy topografię i zobaczymy co dalej. - Powiedział do nas po zadaniu kilku pytań Jenny. Wyszliśmy z sali i zajęliśmy krzesła przed nią. Po dziesięciu minutach przyjechała cała rodzina Jenny, Louis, Perrie, Liam oraz Beth.
- Harry powiedział że Jenny nic nie pamięta. To prawda? - Zapytał nas Zayn. Pokiwałem tylko głową. Mama Jenny ukryła twarz w dłoniach. Waliyah usiadła i patrzyła tępo w ścianę. Beth zaczęła chodzić po korytarzu. Po pół godziny wrócił lekarz razem z Jenny siedzącą na wózku inwalidzkim.
- Córeczko! - Mama Jenny podbiegła do niej. Nikt jednak nie spodziewał się reakcji Jenny, zamiast się ucieszyć, zaczęła płakać.
- Nie pamiętam, nie pamiętam, nic nie pamiętam. - Jej mama ją przytuliła. - Nie wiem kim jesteście, przepraszam.
- Mam dla państwa dobrą i złą wiadomość. - Powiedział lekarz.
- Tak? - Zapytał Zayn
- Jenny będzie mogła chodzić i wróci do formy. Jednak ma na prawdę poważną amnezję.
-Zostanie jej tak? - Zapytałem choć nie byłem pewny czy chcę otrzymać odpowiedź.
- Możliwe, choć są przypadki że nagle sobie wszystko przypomną. Lecz muszą się państwo przygotować na próby odtworzenia jej wszystkiego. Zostawię teraz was samych. - To mówiąc poszedł do swojego gabinetu. Tata Jenny zawiózł ją do sali i z pomocą mamy położył ją na łóżko. Nikt nie był w stanie się odezwać wszyscy tylko patrzyliśmy na Jenny.
- To może mi coś o mnie opowiecie? - To Safaa zaczęła opowiadać. W krótce wszyscy zaczęliśmy wtrącać swoje zdania. Jednak po pół godzinie uznaliśmy że to dość informacji jak na jeden dzień i po kolei opuszczaliśmy salę. Przekonałem rodziców Jenny że to ja z nią zostanę i resztę dnia spędziłem przy jej łóżku.
____________________________Oczami Jenny__________________________
Nic, pustka i to kompletna. Znów zacisnęłam powieki próbując sobie cokolwiek przypomnieć. Spojrzałam na blondyna śpiącego na krześle. Niall Horan, 3 lata starszy ode mnie, mój chłopak, jeden z chłopaków należących do One Direction, popularnego zespołu. Wzięłam mojego laptopa który leżał  na szafce obok. Otworzyłam go i weszłam w zdjęcia. Moje przyjaciółki z Polski po przesyłały różne zdjęcia bym sobie coś przypomniała. Zaczęłam je przeglądać. Przy każdym się zatrzymywałam i próbowałam sobie przypomnieć w jakich okolicznościach zostało zrobione, ale po dziesięciu minutach zatrzasnęłam tylko ze złością laptopa. Obudziłam tym przez przypadek Nialla.
- Przepraszam. - Powiedziałam gdy spojrzał na mnie zaspanymi oczami.
- Nie ma sprawy. Nie przeszkodzi Ci jak pójdę się przejść?
- Nie.
- Spoko, przynieść Ci kawy?
- Tak, poproszę. - Uśmiechnęłam się do niego. Chłopak wziął bluzę i wyszedł. Jednak nie zostałam długo sama, bo po chwili przyszedł inny chłopak. Nie poznałam go jeszcze. Miał brązowe oczy i ciemne oczy, uśmiechnął się szeroko gdy spojrzał że na niego patrzę.
- Księżniczko widzę że się obudziłaś. - No tak znał mnie.
- Sorry, ale podobno mam amnezję, nie wiem kompletnie kim jesteś. - Spojrzał na mnie dziwnie.
- Serio? Nic, a nic.
- Nie, a może byś się przedstawił?
- Nathan Sykes, twój chłopak.
- Jesteś pewny? Wiesz podobno mam chłopaka, nazywa się Niall Horan.
- No tak znów to robią.
- Robią co?
- Niall się w tobie podkochuje, nie może zaakceptować tego że masz chłopaka, jego znajomi i tówj brat niezbyt mnie lubią. Pewnie postanowili was spiknąć. Tak na prawdę to tylko twój przyjaciel.
- Skąd mam wiedzieć, że nie kłamiesz. Może tak na prawdę nie jesteś moim chłopakiem, co? 

- Czy jakbym nie był twoim chłopakiem, zrobił bym to? - To mówiąc mnie pocałował. Po chwili namysłu oddałam pocałunek. Całował na prawdę dobrze, a gdy skończył, powiedziałam:
- No dobra, wierzę Ci. - Uśmiechnął się. Spojrzałam na szybę, bo poczułam na sobie czyjeś spojrzenie. I rzeczywiście za szybą stał Niall i gapił się na nas. Po jego policzkach pociekły łzy, odwrócił się na pięcie i poszedł. No cóż, nie moja wina że jego kłamstwo wyszło na jaw. Jak mogli coś takiego zrobić, mi i mojemu prawdziwemu chłopakowi. No dobra można chcieć kogoś z kimś spiknąć, ale nie na siłę. Nathan też zauważył Nialla, ale tylko wzruszył ramionami i powiedział:
- Nie martw się, powinien przewidzieć że kiedyś się dowiesz. - Uśmiechnęłam się do niego.
- Przepraszam że nie przyszedłem wcześniej, ale miałem coś do zrobienia.
- Nie ma sprawy. - Nagle poczułam się bardzo, ale to bardzo senna.
- Wiesz co ja chyba sobie utnę drzemkę.
- Jasne, ja też niestety muszę się zbierać, dobranoc księżniczko. - Wyszedł pocałowawszy mnie uprzednio w usta. Zasnęłam.
Widziałam jak biegnie ulicą.
- Niall! - Krzyknęłam, o dziwo stanął i odwrócił się by na mnie spojrzeć. Zaczęłam iść w jego kierunku, nie odsuwał się stał i na mnie patrzył. Jego oczy były przepełnione smutkiem i rozczarowaniem.
- Niall to nie tak! Nie przespałam się z Harrym, nawet nie wiem co on robił w tym łóżku, byłam tak samo zaskoczona jak ty i... - Nagle zobaczyłam coś czego nie widział Niall. Samochód jadący z dość dużą prędkością i to na niego. Zareagowałam w ułamku sekundy. Skoczyłam do chłopaka i odepchnęłam go w ostatniej chwili. Usłyszałam tylko trąbnięcie, huk, a potem, potem nie było już nic. 

Obudziłam się przerażona. Rozejrzałam się szybko w około, wyglądało na to że jestem w szpitalu, a koło mojego łóżka siedział Zayn.
- Zayn, gdzie jest Niall, nic mu nie jest?! - Zapytałam szybko.
- Dlaczego to zrobiłaś? - Zapytał spokojnie.
- Nie przespałam się z Harrym, na prawdę.
- Co? O czym ty mówisz? - Zapytał wstając.
- No jak to o czym? Nie powiedział wam dlaczego się znaleźliśmy na ulicy i dlaczego wypchnęłam go sprzed samochodu?
- Jenny przecież nie mówiliśmy Ci jeszcze o wypadku, skąd to wiesz? Czekaj czy ty pamiętasz, to znaczy przypomniałaś sobie wszystko?
- To znaczy?
- Hmmm jakiego koloru są ściany w pokoju Wal?
- Niebieskiego i białego.
- Jenny, wróciłaś! - Zayn aż mnie uściskał.
- Możesz mi wyjaśnić?
- Byłaś w śpiączce, a potem miałaś amnezję, nic nie pamiętałaś.
- Miałam amnezję?
- To zabawne gdy miałaś amnezję nic nie pamiętałaś, a teraz pamiętasz wszystko, oprócz tego że miałaś amnezję.
- W takim razie dlaczego pytałeś się mnie dlaczego coś zrobiłam? - Zayn spuścił wzrok i powiedział do swoich butów:
- Całowałaś się z Nathanem.
- Co?! - Krzyknęłam.
- Niall was widział. - Opadłam na poduszki.
- Jak on mógł, jak mógł, wykorzystał że mam amnezję, pewnie coś mi nagadał. - Łzy popłynęły po moich policzkach. - Jak Niall zareagował?
- Eee no wiesz trochę się podłamał, siedzi u siebie, ale wiesz na pewno zrozumie, przecież nic nie pamiętałaś... - Przerwałam mu jego wypowiedź krótkim machnięciem ręki, wybrałam szybko numer i zadzwoniłam do Niallera.
- Hej kochanie. - Powiedziałam gdy odebrał.
- Hej Jenny. - Jego głos był oschły.
- Niall ja wszystko sobie przypomniałam, już nie mam amnezji. Zayn mi powiedział co się stało. 

- Mhmmm.
- Przepraszam, ja tego nie pamiętam, ale wiesz że ja bym cię nigdy nie zdradziła, kocham cię.
- Jenny?
- Tak? 

- Niestety, to koniec.
- Co?!
- Jenny nie rozumiesz, to koniec, ja...my musimy się rozstać.
- Przez to że się całowałam z Nathanem?! Niall mówiłam ja nic nie pamiętam, przepraszam!
- Nie Jenny, nie przez to.
- Niall nie rób mi tego, kocham cię.
- Przepraszam, Jenny ale zrywam z tobą.

czwartek, 15 maja 2014

Rozdział 22 - "Czy to prawda że Jenny Malik nie żyje?!"

Dla mojej kochanej Natalii, bez której ten blog by już nie istniał i która pokazała mi że warto wierzyć w marzenia <3

Świat się zatrzymał, może nie świat, ale moje serce na kilka sekund na pewno. Leżałem na chodniku na który mnie popchnęła, bałem się poruszyć, bałem się spojrzeć w bok. W końcu wstałem i rozejrzałem się w około. Auto odjechało, nie udało mi się dostrzec rejestracji, a kilka metrów ode mnie leżała Jenny. Podbiegłem do niej, szerzyła się pod nią plama krwi. Trzęsącymi się rękoma wybrałem numer pogotowia i szybko powiedziałem co się stało. Muszę jej jakoś pomóc, pomyślałem. Pochyliłem się nad jej twarzą. Miała oczy otwarte patrzyła na mnie. Udało mi się usłyszeć jak wyszeptała:
- Nie zdradziłam cię z Harrym, kocham cię Nialler. - Zamknęła oczy. Chciałem coś zrobić, musiała wytrzymać do przyjazdu karetki. Nie mogłem sobie za nic przypomnieć jak powinienem zrobić pierwszą pomoc, a przecież byłem na szkoleniu, byłem zły na samego siebie.
- Pomocy, niech mi ktoś pomoże! -Zacząłem krzyczeć. Po chwili w pobliskich domach zaczęły zapalać się światła. Na drogę wyszła pani Fox z na przeciwka. Zobaczyła Jenny i od razu wiedziała co ma zrobić. Odepchnęła mnie na bok i zaczęła jej robić masaż serca. Po chwili w okół nas uzbierał się tłum ludzi. Nie wiem ile czasu minęło, ale miałem wrażenie że wieki zanim nadjechała karetka. Dwóch ratowników podbiegło do Jenny, zbadali jej puls zaświecili latarką po oczach, szybko wzięli na nosze i wsiedli z nią do karetki. Po chwili jeden z nich krzyknął tubalnym głosem:
- Czy jest tu ktoś z rodziny?!
- Nie, ale jestem ja. - Odkrzyknąłem.
- To znaczy? - Spojrzał na mnie unosząc brew.
- Jestem jej chłopakiem, byłem przy wypadku.
- Dobra jedziesz z nami. Zapakowałem się do karetki. Ruszyliśmy na sygnale.
- Proszę pana. - Podeszła do mnie jakaś pielęgniarka. - Niech pan sobie to przyłoży do czoła. - Podała mi bandaż nasączony wodą utlenioną. - Spojrzałem w szybę i dopiero w tedy się skapnąłem że mam rozcięte czoło. Musiałem je sobie rozciąć gdy Jenny popchnęła mnie na chodnik. Postanowiłem zadzwonić do Zayna. Wybrałem jego numer.
- Czego Niall?!
- Zayn, bo Jenny... - Zacząłem płakać, spojrzałem na dziewczynę leżącą na przeciwko.
- Niall co się stało! Dlaczego słyszę sygnał karetki?!
- Jenny miała wypadek. Mógłbyś przyjechać do szpitala?
- Którego?! - Podałem mu nazwę szpitala pod który właśnie zajechaliśmy. Ratownicy szybko przewieźli Jenny na salę operacyjną, a ja opadłem na krzesło w poczekalni. Nawet nie zauważyłem gdy po dziesięciu minutach przyjechał Zayn, Perrie i cała rodzina Jenny. Zauważyłem jednak jak wszedł Harry. Rzuciłem się na niego, to wszystko jego wina. Zayn szybko mnie chwycił i odciągnął.
- Niall! Spokojnie, co się stało?! - Udało mu się zaciągnąć mnie na krzesło. - Co się stało? - Opowiedziałem mu dokładnie przebieg wydarzeń gdy skończyłem Zayn także patrzył na Hazzę z pretensjami.
- Przespałeś się z nią? - Zapytał loczka.
- Nie. Zasnąłem na kanapie. Obudził mnie krzyk Jenny, pobiegłem na górę. Okazało się że spała, musiał jej się przyśnić koszmar. Płakała przez sen. Położyłem się więc koło niej by ją trochę uspokoić i nawet nie wiem kiedy zasnąłem. Obudził mnie sygnał karetki, w domu nie było ani Nialla, ani Jenny. Bałem się że stało się coś złego, a potem zadzwonił Zayn i... - Zaczął płakać. Spojrzałem na niego. Wiedziałem że chciał dobrze. Usiadłem koło niego i objąłem ramieniem. - No okej, wszyscy jesteśmy dziś zdenerwowani, pogadamy później. - Teraz już w kompletnej ciszy, przerywanej czasem przez płacz mamy Jenny, czekaliśmy na wyniki. Dopiero nad ranem przyszedł do nas lekarz.
- Pan i pani Malik?
- To my. - Wstali rodzice Jenny. Lekarz spojrzał na nas. - Mogę mówić tutaj, czy woleliby pójść państwo ze mną do gabinetu?
- Niech pan mówi tutaj. - Powiedziała od razu mama Jenny.
- Jenny żyje. - Wszyscy odetchnęliśmy z ulgą. - Ale jej stan jest krytyczny. Ma poważne obrażenia, pęknięte żebra, połamane obie nogi, nie wiadomo czy jeszcze będzie mogła chodzić. - Jej mama pisnęła. - Ma jednak wielkie szczęście, bo jej kręgosłup jest cały. - Opadłem znów na krzesło. Jenny jest w śpiączce, może nie będzie mogła chodzić, ale żyje, żyje! Nie wybaczyłbym sobie gdyby zginęła, gdyby oddała za mnie życie. 
- Czy możemy wejść na salę ją zobaczyć?
- Dobrze, ale nie wszyscy na raz. Tym korytarze do końca, ostatnie drzwi na lewo. - Poszliśmy tak jak nam kazał lekarz. Najpierw weszła rodzina, a później ja Harry i Perrie. Jenny leżała w pościeli i wyglądała jak anioł. Na twarzy miała kilka szwów gorzej jednak wyglądały jej ręce całe posiniaczone i porozcinane, pełno szwów a tam gdzie się dało miała po podłączane różne kroplówki. Schowałem twarz w dłoniach, to ja powinienem leżeć na tym łóżku. Słyszałem płacz Perrie, widziałem też że Harry ją przytula chcąc jej dodać otuchy, choć sam był blady jak kreda. Weszłam mama Jenny.
- Słuchajcie nie chcę was wyganiać, ale może wróćcie do domów, to była ciężka noc dla nas wszystkich.
- Może jednak ja bym... - Zacząłem, ale mama Jenny mi przerwała.
- Nie, idź Niall, ja z nią zostanę. Jak chcesz to przyjdź, ale później, teraz się prześpij. - Spojrzałem w jej zapłakane oczy. Zastanawiałem się dlaczego jest tak spokojna, dlaczego na mnie nie krzycz, przecież omal nie straciła przeze mnie dziecka. Razem z Harrym pojechaliśmy do mnie do domu. Nie odzywaliśmy się do siebie całą drogę. Wiedziałem że chciał dobrze, ale jednak mógł nie pakować się jej do łóżka. Gdy zajechaliśmy do domu, każdy bez słowa poszedł do swojego pokoju. Padłem na łóżko, a gdy się obudziłem była już 14:00. Zszedłem na dół z zamiarem zrobienia sobie śniadania. Zauważyłem że nie ma Harrego, ale za bardzo się tym nie przejąłem. Po śniadaniu postanowiłem od razu pojechać do Jenny. Mimo że były moje urodziny wcale tego nie odczuwałem. Gdy wyjechałem samochodem za bramę zatrzymała mnie spora grupka dziennikarzy. Opuściłem szybę by poprosić ich o zejście mi z drogi, ale od razu zaczęli bombardować mnie pytaniami:
- Co się tu wczoraj stało?!
- Czy to prawda że Jenny Malik nie żyje?!
- Jak przeżywasz tak bolesną stratę?!
- Jenny żyje! - Wrzasnąłem, aby ich przekrzyczeć. - A teraz jak bym mógł prosić o usunięcie mi się z drogi! - Poznali że jestem zdenerwowany i szybko się odsunęli. Gdy zajechałem pod szpital, zauważyłem kolejną grupkę dziennikarzy. Na szczęście udało mi się im uciec. Poszedłem do sali Jenny. Jej mamy już nie było, za to byli Louis i Liam.
- Zayn powiedział nam co się stało. - Powiedział Liam.
- Myślisz że Harry... - Louis nie dokończył tylko spojrzał na mnie.
- Nie. - Aż sam się zdziwiłem z jaką pewnością to powiedziałem. - Wierzę mu, a tym bardziej wierzę Jenny. Zapewniała mnie że nic nie zaszło. - Spojrzałem na nią, leżała nieruchomo, a urządzenia przy jej łóżku cicho pikały.
- Pielęgniarka powiedziała, że taka śpiączka może trwać bardzo długo. - Spojrzałem na niego. - Dzisiaj powinniśmy wracać do Paula, jechać w trasę.
- Nie jadę! - Powiedziałem stanowczo.
- To samo powiedział Zayn. - Zauważył Louis.
- Niall pomyśl. Jenny jest nie przytomna, nic na to nie pomożesz. Co z koncertami, co z fanami, co powiemy Paulowi?
- Fani zrozumieją, sądzę że już nawet wiedzą o wypadku. A do Paula, mogę zaraz zadzwonić. - To mówiąc wybrałem jego numer.
- Niall w porządku? Pytam, bo wyczytałem że Jenny miała wypadek. - Głos Paula był pełen troski.
- Tak Paul, ja właśnie w tej sprawie. Chodzi o to, że ja i Zayn wolelibyśmy na razie jednak zostać z Jenny, niż jechać w trasę. Chyba rozumiesz?
- Rozumiem już podałem do mediów wiadomość o przesunięciu waszych koncertów.
- Paul jesteś boski, normalnie cię kocham.
- No, no, no, spokojnie z tymi wyznaniami. Pozdrów chłopaków, trzymajcie się i informujcie mnie na bieżąco, do zobaczenia.
- Ha! - Krzyknąłem gdy przerwałem rozmowę. - Przesunął koncerty.
- No to w porządku. - Liam wyraźnie się uspokoił. - Wiesz co my jesteśmy bardzo głodni, więc idziemy do restauracji, chcesz iść z nami?
- Nie ja zostanę. - Powiedziałem siadając na krześle koło łóżka Jenny.
- Ok, tam koło szafki leżą prezenty dla Ciebie. - Powiedział Louis i razem z Liamem opuścili salę. Spojrzałem na twarz Jenny, tak chciałem by otworzyła oczy, uśmiechnęła się, powiedziała coś, cokolwiek. Uśmiechnąłem się do swoich myśli. Ten uśmiech jednak szybko zniknął gdy drzwi się otworzyły, a w nich ukazał się Nathan Sykes.
- Co ty tu robisz? - Zapytałem.
- Przyszedłem odwiedzić przyjaciółkę.
- Nie sądzę by była zadowolona z twoich odwiedzin.
- Wiesz na razie jej nie spytamy o zdanie, bo jak byś nie zauważył to leży nie przytomna.
- Najlepiej zostaw ją w spokoju i się z nią nie spotykaj.
- A coś ty taki opiekuńczy się zrobił? Jak byś na prawdę tak był, to ona by tu teraz nie leżała. - Rzuciłem się na niego, nie kontrolowałem już mojej złości. Nie wiem jak by się to skończyło, gdyby nie Zayn który akurat wszedł do sali. Szybko chwycił mnie za ramiona i odciągnął od leżącego na podłodze Nathana.
- Pojebało cię Niall?! Bójka w szpitalu? O co poszło?
- Powiedział że Jenny leży tu przeze mnie. - Czułem się jak przedszkolak skarżący na kolegę. Zayn spojrzał na Nathana jak na robaka.
 - Wynoś się stąd. - Powiedział do niego.
- Bo co?
- Bo pójdę do recepcji szpitala i poproszę ich by cię nie wpuszczali do mojej siostry. - Nathan spojrzał na niego spode łba, ale już nic nie powiedział tylko opuścił salę. Zayn zwrócił się do mnie.
- Sto lat stary. Pozwolisz że prezent wręczę Ci później? - Skinąłem głową. - Słuchaj dzwonili do mnie z policji, chcieliby cię osobiście przesłuchać w sprawie wypadku.
- Jasne. - Zayn podał mi adres i bezzwłocznie pojechałem na komisariat. Tam przyjęło mnie dwóch policjantów proponując ciastka i coś do picia, a gdy powiedziałem że nic nie chcę zaprowadzili mnie do gabinetu komendanta.
- Witam panie Horan. - Przywitał mnie ten barczysty mężczyzna z wąsem na pół twarzy.
- Witam.
- A więc. - Wskazał mi krzesło, które zająłem. - Niech pan zaczyna. - Opowiedziałem o tym jak się pokłóciliśmy (pomijając o co, a raczej o kogo), jak wybiegła za mną na ulicę i jak doszło do samego wypadku. Kiedy skończyłem, komisarz zapytał:
- Czyli nie widział pan rejestracji.
- Nie. - Odparłem. W tym momencie do gabinetu wpadł jakiś policjant. Podbiegł do komendanta i powiedział mu coś szeptem.
- Dobre wieści. - Powiedział komendant do mnie. - Znaleźliśmy nagranie z wypadku. Wygląda na to że znajdziemy winowajcę.
- Proszę mnie o wszystkim informować.
- Oczywiście. - Powiedział komisarz. Wstał podał mi rękę i odprowadził do drzwi. Gdy wróciłem do szpitala w sali Jenny nie było nikogo oprócz brunetki stojącej koło jej łózka. Podszedłem do niej i usłyszałem że płacze.
- Hej. - Powiedziałem. Odwróciła się i spojrzała na mnie.
- Hej. - Odpowiedziała w końcu. - Wiesz może ile będzie w śpiączce. - Wskazała na Jenny.
- Niestety nie. - Westchnęła.
- Dzwoniła do mnie w przeddzień wypadku, obiecała że się nazajutrz spotkamy. - Łzy znów potoczyły się po jej policzkach.
- Ty musisz być Beth. - Przypomniało mi się z kim Jenny rozmawiała.
- Tak. - Otarła łzy. - Ja już będę się zbierać, wpadłam na chwilę, przyniosłam kwiaty. - Wskazała na tulipany włożone do małego, niebieskiego wazoniku.
- To miłe z twojej strony. - Uśmiechnęła się, podała mi rękę, po czym wyszła. Ja natomiast zająłem krzesło koło łóżka mojej dziewczyny i kolejne kilka godzin spędziłem na po prostu byciu z nią. Gdy o dwudziestej trzeciej pielęgniarka poprosiła mnie o opuszczenie szpitala poprosiłem ją o jeszcze dziesięć minut, a gdy wróciła udałem że śpię. Pielęgniarka westchnęła, ale nie próbowała mnie już budzić, a nawet przyniosła koc którym mnie okryła. Po chwili rzeczywiście zasnąłem z głową położoną na łóżku Jenny. Następnego dnia rano obudził mnie cichy głos:
- Niall, Niall, Niall wstawaj. - Podniosłem głowę. Koło mnie stała śliczna blondynka, o pięknych niebieskich oczach.
- Hę? - Wysapałem, bo oczy miałem jeszcze lekko zaklejone i nie do końca jarzyłem co się dzieje.
- Hej, jestem Natalia.
- Cześć. - Powiedziałem już radośniej, bo nareszcie udało mi się otworzyć oczy.
- Jestem przyjaciółką Jadzi. - Natalia uśmiechała się pogodnie.
- Kogo?
- O przepraszam, Jenny. - Spojrzała na przyjaciółkę i jej twarz momentalnie z radosnej przeszła w smutną. - Kupiłam bilet, od razu jak się dowiedziałam. Miałam zamiar ją odwiedzić jakoś później, ale ten wypadek i... - Otarła łzy. - I moi rodzice zginęli. - Zaczęła płakać. - Nie mam gdzie się podziać, nie wiem co ze sobą zrobić.
- Hej, spokojnie. - Wstałem i ją przytuliłem. - Spokojnie, możesz zamieszkać na razie u mnie, a gdy Jenny się obudzi, zastanowimy się co dalej.
- Dziękuję, tak bardzo Ci dziękuję. - Powiedziała Natalia w moje ramię.
- Ale nie płacz. - Uśmiechnęła się przez łzy. Nagle drzwi się otworzyły, a w nich ukazał się Harry.
- Jak Jenny? - Zapytał bez ceremonialnie.
- Bez zmian. - Odparłem, wypuszczając Natalię z moich objęć. Harry podszedł do nas.
- Kim jesteś ślicznotko? - Zapytał Natalię która spłonęła rumieńcem.
- Natalia.
- Śliczne imię. - Powiedział całując ją w rękę.
- Bardzo przepraszam, że przerywam tę romantyczną scenkę, ale... - Wszyscy jak na komendę
obróciliśmy się na ten tak dobrze mi znany głos. - Jenny! - Krzyknąłem. Dziewczyna leżąca na łóżku po woli otworzyła oczy. Po dłuższej chwili powiedziała:
- Prawdopodobnie, ale niestety nie mam żadnego pojęcia kim wy jesteście.

niedziela, 11 maja 2014

Rozdział 21 - Niespodzianka

Z dedykacją dla mojego misia <3

- Co ty tutaj do cholery robisz? - Wyszeptałam gdy nasze wargi się od siebie oderwały.
- Niespodzianka. - Powiedział blondyn i znów mnie pocałował. Czas się zatrzymał, było tak za każdym razem gdy mnie całował, ujęłam swoją prawą ręką jego dłoń a po palcach przebiegły mnie iskierki. Chciałam by ta chwila trwała wiecznie. Jednak po dwóch minutach tej namiętności coś sobie przypomniałam.
- Niall szkoła.
- Wszystko załatwiłem z twoimi rodzicami. - Powiedział ze spokojem. - Chodź. - Chwycił mnie za rękę i pociągnął do swojego nie daleko stojącego samochodu. Usiadłam na siedzeniu pasażera i pojechaliśmy. Nie pytałam gdzie, najważniejsze że razem.
- Niall, a koncerty? 

- Mamy czterodniową przerwę, mieliśmy ją przeznaczyć na próby, ale Zayn pojechał do Perrie, Louis do El, Liam do rodziny, a ja i Harry do Londynu.
- A co na to Paul.
- Wkurzył się, ale nic nie mógł zrobić. -  Zaśmiał się słodko. Tak mi brakowało tego śmiechu. Niall nagle skręcił w prawo i zaparkował. Byliśmy przed jakąś ogromną willą.
- Niall gdzie my jesteśmy.
- Przecież ty nigdy nie byłaś w moim domu. - Palnął się ręką w czoło.
- Więc to jest twój dom? - Zapytałam spoglądając na willę przez szybę samochodu. - Mały trochę. - Nialler znów się zaśmiał. Wysiedliśmy z samochodu. Niall otworzył bramę i weszliśmy na jego posiadłość. Ogromny dom wraz z basenem za nim. Wow, nigdy jeszcze czegoś takiego nie widziałam. Nie zauważyłam że Niall jest już pod drzwiami wejściowymi i czeka na mnie.
- Idziesz, czy będziesz tam tak stała?

- Idę, już idę. Masz ogromną chatę.
- E tam, ważne że lodówkę mam ogromną. - No tak, cały Niall. Przeszłam za nim do salonu.
- Więc co chcesz robić? - Zapytałam.
- To. - Wyszeptał i przycisnął swoje wargi do moich. Wplotłam palce w jego blond włosy. Objął mnie w tali i przycisnął jeszcze mocniej do swojego umięśnionego torsu. Całowaliśmy się tak długo że pomyślałam że aż zabraknie mi tchu. Ten pocałunek był pełen tęsknoty i miłości jaką do siebie żywiliśmy. Nagle zadzwonił mój telefon. Oderwałam się od blondyna, szepnęłam "przepraszam" i odebrałam telefon.
- Jenny, gdzie ty jesteś?
- Beth? Jasna cholera, zapomniałam Ci napisać. W drodze do szkoły "porwał" mnie mój chłopak. Dzisiaj mnie nie będzie.
- No ok. Vanessy też dzisiaj nie ma, już myślałam że jesteście gdzieś razem.
- Vanessy nie ma, a to ciekawe. Masz jakiś pomysł gdzie może być.
- Podobno ma chłopaka, nazywa się Jack. Może jest z nim.
- Może, dobra Beth ja kończę, zobaczymy się jutro. 
- Jasne, pozdrów Nialla. - Rozłączyłam się i poczułam ręce oplatające mnie w pasie.
- Co to za Beth i Vanessa? - Zapytał Niall. 
- Beth to moja przyjaciółka, a Vanessa to zdzira która rządzi naszą szkołą i którą mamy zamiar razem z Beth wykończyć.
- Brzmi fajnie. - Odparł i zaśmiał się. - Chodź porywam cię gdzieś.
- Gdzie?
- Niespodzianka. - Prychnęłam i dałam się pociągnąć Niallowi za rękę. Poszliśmy do samochodu, który blondyn wyprowadził po dziesięciu minutach drogi na autostradę.
- Niall gdzie my...? - Zaczęłam.
- Ciiii, zobaczysz. - Po kolejnych dziesięciu minutach Niall zjechał na pobocze w stronę lasu. Wysiadł przebiegł szybko na około samochodu po czym otworzył mi drzwi i podał rękę. Z jego pomocą wysiadłam z samochodu. Chłopak zasłonił mi rękami oczy.
- Niall!
- Spokojnie ja cię poprowadzę. Chyba mi ufasz?
- Jak nikomu innemu. - Chłopaka zadowoliła ta odpowiedź i zaczął mnie prowadzić. Na początku czułam się nie pewnie i bardzo ostrożnie stawiałam nogi, ale zaraz mi się przypomniało w czyich objęciach się znajduję i się uspokoiłam. W końcu Niall wziął ręce z mojej twarzy.
- Wow. - Wyszeptałam. Znajdowaliśmy się na małej polance, w okół pełno było wierzb płaczących których gałęzie lekko powiewały na wietrze.
- Poczekaj tutaj zaraz wracam. - Powiedział Niall i poszedł w stronę auta. - Usłyszałam leciutki szmer, obróciłam się na pięcie i poszłam w kierunku z którego słyszałam dźwięk. Za drzewami płynął mały strumyczek. Nabrałam trochę wody w ręce, która okazała się że jest lodowata i obmyłam sobie nią twarz. Usłyszałam że wraca Niall. W jednej ręce trzymał koc, a w drugiej koszyk z którego aż wylatywało jedzenie. Postawił kosz na ziemi i zgrabnym ruchem rozłożył koc na ziemi, po czym kiwnął mi ręką bym podeszła. Spojrzałam pytająco na kosz.
- Sam to...
- No coś ty. - Przerwał mi i mrugnął. - Nandos. - Uśmiechnęłam się do siebie, no tak jego ulubiona restauracja. Usiadłam na kocu, a blondyn poszedł w moje ślady. Od razu zabrał się do jedzenia. Mi samej udało się zjeść tylko trzy pikantne skrzydełka kurczaka, na szczęście Niall pochłonął całą resztę.
Po skończonym posiłku, postanowiliśmy wrócić do domu, bo zbierało się na deszcz. W domu Nialler poszedł wybrać film, a ja poszłam na górę się rozejrzeć. Drzwi od pokoju Nialla były uchylone. Panował tam porządek, nie to co u mnie, ale na biurku leżały rozwalone jakieś papiery. Spojrzałam szybko w kierunku drzwi i chwyciłam pierwszą kartkę z brzegu. Był to list od fanki która pisała że go kocha i nie wyobraża sobie życia bez niego ( słodkie ). Obok leżała odpowiedź Nialla, ją także przeczytałam. Pisał że ma dziewczynę i że i ona na pewno znajdzie kiedyś swojego księcia z bajki. Nie usłyszałam jak Niall wchodzi do pokoju.
- Dobrze się bawisz? - Nie był zły, raczej rozbawiony.
- Przepraszam, nie powinnam była.
- Nie przepraszaj. - Uśmiechnął się do mnie.
- Wszystkim tak odpisujesz? - Wskazałam na listy.
- Chciałbym, ale nie mam czasu, a dosyć tego dużo.
- Mhmm. Wybrałeś jakiś film?
- No, heh nie miałem pomysłu, ale może "Titanic". - Zaśmiałam się na ten wybór.
- Chłopak sam z siebie proponujący tytanica? - Niall tez się uśmiechnął.
- Zgadzasz się?
- Może być. - Chłopak wziął mnie za rękę, poprowadził na dół i kazał zająć miejsce na kanapie. Sam poszedł do kuchni i z dźwięków stamtąd dochodzących wywnioskowałam że robi popcorn. Rzeczywiście Niall trzy minuty później wrócił z miską popcornu w ręce. Usiadł obok mnie, puścił film i objął mnie ramieniem. Próbowałam skupić się na filmie, ale może to przez rękę na moim ramieniu, zapach jego ciała czy nasze pocałunki kompletnie mi to uniemożliwiały. W pewnym momencie zasnęłam.
Byliśmy z Niallem pokłóceni, wyglądał na bardzo złego. Biegł przed siebie, zawołałam go. Odwrócił się, jego oczy były przepełnione smutkiem i rozczarowaniem.
- Niall, to nie tak. - Zaczęłam coś mu tłumaczyć, ale zobaczyłam coś czego nie widział Niall. Samochód, jadący z dość dużą prędkością i to prosto na Nialla... - Obudziłam się. Pierwsze co zobaczyłam to oczy Nialla.
- Jenny, spokojnie to tylko sen. Spokojnie. - Gładził mnie ręką po włosach. Leżeliśmy na kanapie, film już dawno się skończył, widać było że Niall też się nie dawno obudził.
- Już dobrze to tylko koszmar. - Powiedziałam.
- Co Ci się śniło?
- Nic takiego.
- Krzyczałaś.
- Straciłam kogoś.
- Kogo? Kogo śmierć tak bardzo cię przeraziła?
- Twoja. - Niall nic nie powiedział tylko zaczął mnie całować. Poczułam się bezpieczna, bezpieczna jak nigdy dotąd. Byłam śpiąca choć była dopiero 22 i właśnie się obudziłam, ale Niall też był śpiący. Zrobiliśmy więc kolację i poszliśmy na górę. Poszłam do łazienki, szybko się umyłam i przebrałam w pidżamę. Po mnie wszedł Nialler, a ja położyłam się na jego łóżku. Blondyn przyszedł po dziesięciu minutach. Położył się koło mnie i objął mnie ramieniem. Obróciłam się by leżeć twarzą do niego. Pocałowałam go, powiedziałam dobranoc i wtuliłam się w jego tors.
Następnego dnia rano, gdy się obudziłam Horan jeszcze spał. Zeszłam więc cicho na dół, bo postanowiłam zrobić nam śniadanie. Chciałam przyszykować naleśniki, ponieważ to jedna z nie wielu potraw jakie potrafię przyszykować. Gdy już stałam przy patelni, a obok na talerzy piętrzył się pokaźny stos naleśników, poczułam ręce na swoich biodrach.
- Dzień dobry kuchareczko. - Szepnął mi Niall do ucha. Obróciłam się i pocałowałam go w usta, po czym wróciłam do naleśników. Słyszałam że Niall szykuje stół do śniadania. W końcu skończyło mi się ciasto i mogliśmy zjeść naleśniki. W szybkim tempie Nialler zjadł ich całą masę. Po śniadaniu włożyłam naczynia do zmywarki, a Niall odebrał telefon który akurat mu zadzwonił. Gdy skończył rozmawiać i się rozłączył przekazał mi wiadomość.
- Hazza będzie dziś u nas spał, pękła mu jakaś rura w domu czy coś.
- Mhmmm. - Odparłam.
- Ja natomiast wrócę dziś niestety późno, bo muszę coś załatwić. Będę jechał o dwunastej. Harry przyjedzie o siedemnastej.
- No okej. - Powiedziałam. Tak jak mówił o dwunastej Nialler pojechał a ja poszłam do salonu. Włączyłam telewizor. Nagle spojrzałam na datę wyświetlającą się w prawym górnym rogu telewizora. 12 września, kurde jutro są urodziny Nialla, kompletnie zapomniałam. Szybko ubrałam się i poszłam na zakupy. Nie wiedziałam co mu kupić. Jest bogaty, na wszystko go stać, co takiego chłopaka by uszczęśliwiło? Mój wzrok przykuł mały antykwariat na rogu ulicy. Weszłam do niego, było tam dziwnie duszno i nie widziałam sprzedawcy. No cóż, zaczęłam się rozglądać za jakimś upominkiem. Znalazłam dwa wisiorki, jeden specjalnie mniejszy i mniej ozdobny dla chłopaka, a drugi większy i ślicznie przyozdobiony, dla dziewczyny. Do środka można było włożyć zdjęcia. Podeszłam z tym do lady za którą siedział drobnej postury staruszek. Spojrzał na naszyjniki i powiedział:
- Należały do mnie i do mojej żony. Nasza miłość była szczęśliwa, może i twoja taka będzie. - Nic na to nie odpowiedziałam, tylko zapłaciłam, podziękowałam i opuściłam sklep. Zaszłam jeszcze do sklepu z zegarkami i kupiłam sportowy który bardzo mi się spodobał, bo pamiętałam że Niallowi ostatnio się zepsuł zegarek. Gdy wróciłam do domu ukryłam torby w swoim plecaku i zeszłam na dół. Zamówiłam pizzę, bo za pół godziny miał przyjść Harry. Punkt siedemnasta pod dom Nialla zajechały dwa samochody. Podbiegłam odebrać i zapłacić za pizzę, a także powitać Harrego.  Razem z Harrym do pizzy obejrzeliśmy film który akurat leciał w telewizji, "Zaklinacz koni". Po obejrzeniu filmu Harry puścił muzykę z radia.
- Można panią prosić do tańca? - Zapytał mnie podając rękę.
- Z przyjemnością zatańczę. - Zaczęliśmy sunąć po parkiecie w powolny takt muzyki. Harry zakręcił mną raz, potem drugi, trzeba było przyznać że dobrze tańczy. Położył mi jedną rękę na talii,a drugą na ramieniu. Podniosłam głowę, spojrzałam w jego oczy, jego twarz zaczęła się niebezpiecznie przybliżać. Nagle się wyrwałam, co ja do cholery robię? Mam chłopaka, mam chłopaka. Nie patrząc na Harrego poszłam do góry, do pokoju Niallera. Położyłam się na jego łóżku. Usłyszałam jak wchodzi Harry zamknęłam oczy.
- Jenny? - Zapytał. Nie odpowiedziałam tylko zacisnęłam jeszcze mocniej powieki. Po chwili Harry wyszedł. Nie chciałam o tym rozmawiać, nie teraz. Zasnęłam. Znów śnił mi się koszmar. Ten sam co ostatnio. Kłóciłam się z Niallem i zauważyłam auto jadące prosto na niego. Obudziłam się. Zobaczyłam że ktoś koło mnie leży, byłam do tej osoby przytulona. Już chciałam pocałować Nialla, gdy nagle odkryłam że coś mi się nie zgadza. Od kiedy to Niall ma takie włosy. Nagle coś przewróciło mi się w żołądku, koło mnie nie leżał Niall, tylko Harry. Odwróciła się od niego i już chciałam wstać gdy nagle zobaczyłam coś co sprawiło że serce podjechało mi do gardła. W drzwiach stał Niall. Odwrócił się zanim zdążyłam zareagować. Po chwili usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Wybiegłam z domu tuż za nim. Widziałam jak biegł ulicą.
- Niall! - Krzyknęłam, o dziwo stanął i odwrócił się by na mnie spojrzeć. Zaczęłam iść w jego kierunku, nie odsuwał się stał i na mnie patrzył. Jego oczy były przepełnione smutkiem i rozczarowaniem.
- Niall to nie tak! Nie przespałam się z Harrym, nawet nie wiem co on robił w tym łóżku, byłam tak samo zaskoczona jak ty i... - Nagle zobaczyłam coś czego nie widział Niall. Samochód jadący z dość dużą prędkością i to na niego. Było jak w moim śnie, tylko że to nie był sen, to była rzeczywistość. Zareagowałam w ułamku sekundy. Skoczyłam do chłopaka i odepchnęłam go w ostatniej chwili. Usłyszałam tylko trąbnięcie, huk, a potem, potem nie było już nic. 

wtorek, 6 maja 2014

Rozdział 20 - "Przecież Niall to kompletny głupek"

Gdy wróciłam do domu, zabrałam się od razu do odrabiania zadań domowych (zadania w pierwszy dzień szkoły, wtf?) . Zajęło mi to kilka chwil bo materiał był prosty i już przerabiany przez moją szkołę w Polsce. Reszta lekcji w mojej nowej szkole upłynęła w spokoju, tak samo przerwy spędzone pod schodami razem z Beth. Obmyśliłyśmy szybko plan na zatrucie życia Vanessie. Gdy obliczałam ostatnie zadanie z matmy, zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz: Nialler <3. Odebrałam i od razu usłyszałam jego kochany głos: 
- Cześć kochanie, co tam?
- Cześć misiek, u mnie w porządku, ale bardzo za tobą tęsknię.
- Mam to samo, co robiłaś wczoraj i dzisiaj.
- Wczoraj poszłam aby spotkać się z... - Zacięłam się, nie chciałam powiedzieć Niallowi prawdy.
- Z kim? - Przynaglił mnie blondyn. Nie mogłam kłamać.
- Z Nathanem.
- Co?! Czego on od Ciebie chciał?
- Tylko się spotkać. Poszliśmy do jakieś kawiarni i tylko gadaliśmy.
- Tylko gadaliście?! Po co w ogóle poszłaś na to spotkanie?! Świetnie, wiesz co ja właśnie mam próbę więc nie będę Ci przeszkadzał w spotykaniu się z Nathanem, pa! - Rozłączył się. Rzuciłam telefon ze złością na łóżko. Nie spodziewałam się takiej reakcji chłopaka, ok mógł być zły, ale żeby aż tak. To było tylko spotkanie. Mogłam skłamać, powiedzieć że poszłam się spotkać z koleżanką, przecież kłamałam już nie raz. Tylko że w tym przypadku nie potrafiłam, nie potrafiłam okłamać Nialla. Postanowiłam na razie o tym nie myśleć i zadzwonić do Nialla jak się uspokoi. Usiadłam z powrotem do lekcji. Jednak nie mogłam się skupić w moich myślach cały czas wracałam do blondyna. W końcu nie mogłam wytrzymać i zadzwoniłam. Nie odebrał. Ponowiłam próbę i znów to samo. Zadzwoniłam tak z kilka razy ale za każdym razem kończyło się to tak samo. Czy aż tak się obraził. Postanowiłam zadzwonić do kogoś innego z chłopaków. Wybór padł na bogu ducha winnego Louisa. Ten odebrał po pierwszym sygnale.
- Louis dawaj mi do telefonu tego idiotę Nialla! - Krzyknęłam do słuchawki.
- Też się cieszę że cię słyszę Jenny. - Odparł Louis.
- Sorry Lou, ale jestem trochę wnerwiona, podaj mi Nialla. - Usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos "Powiedz jej że mnie nie ma".
- Ymmm Jenny wiesz, ale Niall właśnie śpi. - Rozłączyłam się, nie chciałam słuchać tych kłamstw. Usiadłam na łóżku zawinięta w koc. Jak można się obrazić o takie głupstwo. Łzy popłynęły po mojej twarzy. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do pokoju wpadła Wali i Safaa. 

Untitled
- Gdzieś ty była, cały dzień cię po szkole szukałam i... - Urwała bo zobaczyła moją twarz zalaną łzami. Razem z Safą do mnie podbiegły.
- Jenny co się stało? - Zapytała mnie Wali, przytulając. Szybko opowiedziałam im co zaszło, a gdy skończyłam po moich polikach potoczyły się kolejne łzy.
- Przecież Niall to kompletny głupek, jak mógł się na ciebie obrazić, o zwykłe wyjście. Nie jesteś jego własnością. - Waliyha zaczęła się nakręcać i wykrzykiwać różne obelgi na temat Nialla. - Nie mogłam się nie roześmiać. 


_____Oczami Nialla______
Jestem palantem, jestem kompletnym palantem. Zostało mi to uświadomione przez Louisa, Harrego i Liama. Jenny nic nie zrobiła, ona tylko się z nim spotkała. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Ufałem Jenny, ale nie ufałem Nathanowi. Tak bardzo się bałem że ją stracę. Wczoraj do Harrego zadzwoniła Gemma, jego siostra mówiąc że ma mnie porządnie zbić, bo ma info od Wal że Jenny przeze mnie płacze. Osobę na której mi najbardziej zależy doprowadziłem do płaczu. Chciałem do niej zadzwonić, błagać o przebaczenie, ale coś wciąż mnie powstrzymywało. Spojrzałem na zegarek który wskazywał godzinę dwudziestą drugą. Pewnie jest teraz w swoim pokoju, może znów płacze przez ze mnie. Odgoniłem od siebie te myśli jak najszybciej. Do mojego pokoju ktoś zastukał.
- Proszę. - Powiedziałem.
- Niall, jeśli zaraz nie zadzwonisz i nie przeprosisz Jenny, to twojej mordy nawet fanki nie poznają. - To był Zayn.
- Właśnie miałem to zrobić.
- No mam nadzieję, dzwoń. - Wziąłem telefon ze stolika, kątem oka zauważając że Zayn wychodzi, z ciężkim sercem wybrałem numer. Odebrała a w moich oczach momentalnie zebrały się łzy gdy usłyszałem:
- Niallu Jamesie Horanie masz przejebane.

- Jenny Meridith Malik błagam o przebaczenie, jestem kompletnym idiotą, wybaczysz mi kochanie?
- Pod warunkiem że ty mi wybaczysz.
- Byłbym kompletnym głupcem gdybym stracił przez swoją głupotę coś tak cudownego. - Przez chwile panowała kompletna cisza.
- Skopię Ci tyłek jak wrócisz. 

- Ustaw się w kolejce. - Zaśmiała się lekko, tak bardzo mi tego brakowało.
- Powiedz coś. - Powiedziała nagle.
- Co?
- Obojętnie, brakowało mi twojego głosu. - Te słowa znów zakuły mnie w serce, jak mogłem być takim debilem, zraniłem ją.
- Kocham cię Jenny.
- Ja ciebie też Niall.
_______Oczami Jenny________


Zadzwonił przeprosił, przebaczyłam mu, jest jak dawniej. Może nawet lepiej, wiem jedno tęsknię za nim i niczego mi teraz tak bardzo nie brakuje jak jego dotyku, jego warg jego śmiechu i jego zabawnego gestu przeczesywania sobie włosów ręką. W tym momencie chciałam skakać, śpiewać i krzyczeć ze szczęścia. Mój telefon znów zadzwonił.
- Cieszę się że zastałam cię w dobrym humorze. - To była Caroline.
- Wyśmienitym.
- To super, bo zgromadziłam już ekipę, szybciej niż się spodziewałam, wszyscy chcą cię spotkać więc co byś powiedziała na spotkanie jutro o szesnastej w studiu tam gdzie za pierwszym razem.
- Jasne, z chęcią powitam moją ekipę. - Zabrzmiało to mega głupio "moja ekipa". Na szczęście Caroline chyba tak nie sądziła bo powiedziała tylko:

- Do zobaczenia. - I rozłączyła się. Padłam na łóżko, oczy same mi się zamykały, byłam wyczerpana. 
Umówiłam się z Beth pod szkołą i kiedy moja mama podwiozła mnie i Waliyah, już tam czekała.
- Pa mamo. - Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź pobiegłam do Beth.
- Wchodziła już? - Zapytałam.
- No, w otoczeniu swojej świty. - Uśmiechnęła się zjadliwie. Na razie nasz plan był prosty, trzeba lepiej poznać naszego wroga. Weszłyśmy do szkoły.
- Widzę ją. - Szturchnęłam Beth i wskazałam na przeciwległy koniec korytarza. Stała tam Vanessa razem z trzema innymi dziewczynami. - No to idę. - Westchnęłam.
- Powodzenia. - Odparła Beth i przyjaźnie klepnęła mnie w ramię. Przeszłam przez korytarz i stanęłam koło Vanessy.
- Hej. - Zaczęłam. Zmierzyła mnie badawczym spojrzeniem.

Rebekah- Czego chcesz?
- Zgody. - Odpowiedziałam. - Ok, masz jakieś do mnie uprzedzenia, ale uwierz nie mam zamiaru odbierać Ci twojej sławy. - Tu powstrzymałam się przed wybuchnięciem śmiechem. Bawiły mnie dziewczyny którym tak na sławie w szkole zależało.
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Już mówiłam zgody, akceptacji. Słyszałam że organizujesz bal zimowy, więc także oferuję pomoc. - Spojrzała na mnie nieufnie, a potem ku mojemu wielkiemu zdziwieniu powiedziała: 

- Zgoda. - Wyciągnęła do mnie rękę którą krótko uścisnęłam. - Zadzwoń dzisiaj do mnie to omówimy co i jak. - Zapisała mi numer na kartce którą mi podała. Po czym odwróciła się i razem z przyjaciółkami odeszła w stronę klasy. Po chwili podbiegła do mnie Beth.
- Jak poszło? 

- Połknęła haczyk.
- To znaczy?
- Organizuję z nią bal zimowy. - Beth aż pisnęła z uciechy.
- Pamiętaj  musisz wypaść bardzo realistycznie, zachowuj się jak byś bardzo liczyła na jej przyjaźń.
- Będzie ciężko. - Zaśmiewając się pobiegłyśmy pod salę, bo właśnie zadzwonił dzwonek. Na geografii było duszno, a nasza nauczycielka miała bardzo zamyślony i uspokajający głos. Po chwili położyłam głowę na ławkę. Przestałam zwracać uwagę na nauczycielkę która z przejęciem mówiła coś o górach. Mój telefon cicho zawibrował. Rzuciłam szybkie spojrzenie na geografkę i wyciągnęłam komórkę. 

Od Nialler <3:
Hej. Jak szkoła? :) Mam dla ciebie niespodziankę, zadzwoń jak skończysz lekcję.
Do Nialler <3:

Hmm hej. Zaintrygowałeś mnie, co tam knujesz?
Od Nialler <3:
Kocham cię.
Do Nialler <3:
Też cię kocham. 

- To może Jenny zna odpowiedź na pytanie. - Usłyszałam głos nauczycielki. Szybko schowałam telefon, którego na szczęście nie zauważyła, do kieszeni i powiedziałam pierwszą rzecz jaka mi przyszła do głowy.
- Mount Everest.
- Nie sądzę żeby Mount Everest był najwyższym szczytem Wielkiej Brytanii. - Klasa wybuchnęła śmiechem. - Sądzę natomiast droga panno, że powinnaś uważać na moich lekcjach. - Pokiwałam z potwierdzeniem głową. Reszta lekcji upłynęła spokojnie. Przerwy spędzałam z Beth próbując obmyślić i dopracować wszystkie kroki naszego planu dotyczącego Vannesy. W końcu zabrzmiał upragniony dzwonek oznaczający wolność. Wybiegłam ze szkoły i wybrałam numer Nialla.
- Słucham co to za niespodzianka? - Zapytałam gdy tylko odebrał.
- Zobaczysz, zobaczysz.
- Niall miałam nadzieję że mi powiesz w końcu kazałeś do siebie zadzwonić po lekcjach. Po za tym gdzie ty teraz jesteś, bo jest straszny hałas w tle.
- Kazałem zadzwonić bo chciałem usłyszeć twój głos. A jestem... - Tu się zawahał. - Na mieście akrat przechodzę koło dużej grupki ludzi i tak jakoś.
- Kłamiesz.
- Też cię kocham. - Rozłączył się. Czemu kłamał? Poczekałam na Waliyah z którą miałam wracać do domu. O szesnastej tata zawiózł mnie do studia. Tam zostałam powitana przez Caroline, której towarzyszyły trzy osoby. Pierwsza podeszła do mnie szatynka o oliwkowej cerze i z wielkimi jaskrawymi ustami.
- Cześć jestem Sarah. Będę pisała teksty twoich piosenek. Oczywiście jeśli ty nie będziesz miała pomysłu. - Mrugnęła do mnie. Kolejny był barczysty mężczyzna o miłej twarzy.
- Thomas. - Powiedział podając mi rękę. - Będę zajmował się montażem i podkładem twoich piosenek. - Teraz podeszła do mnie, która była na oku w wieku Nialla. Miała gęstą grzywę rudych loków i wielkie zielone oczy. 

- Cześć jestem Maggie, twoją stylistką. - Powiedziała przytulając mnie. - Już nie mogę się doczekać, aż pójdziemy na zakupy.
- To na razie było by na tyle. - Powiedziała Caroline. - Reszta ekipy jest mniej ważna i nie ma sensu zapraszać od razu tylu osób. Poznasz ich jak wyjedziesz w trasę i podczas nagrywania piosenek. Na razie usiądźcie. - Wskazała nam kanapę i fotele, które niezwłocznie zajęliśmy, sama zajęła krzesło na przeciwko nas. - To na razie będzie nasze studio. - Kontynuowała Caroline. - Wynajęłam je na najbliższe pół roku, a potem zobaczymy. Sarah sądzę że razem z Jenny powinnyście umówić się na kawę czy coś i pomyśleć nad tekstami piosenek. Wiem że Maggie chce cię porwać na zakupy Jenny. Thomas z tobą skonsultuję się gdy Sarah będzie miała gotowy tekst. - Wszyscy skwapliwie pokiwaliśmy głowami, a Caroline zacisnęła ręce i spojrzała na nas z nieukrywaną radością. - Sądzę że nie będę was dłużej tu trzymała. Sarah, Maggie nie zapomnijcie wziąć od Jenny numeru telefonu. - Podeszły więc do mnie i zapisały mój numer, a potem mogliśmy się rozejść. Maggie podwiozła mnie do domu opowiadając mi jak to fajnie będzie jak mnie wystylizuję na ikonę mody. Zaśmiałam się bo jej marzenia były słodkie. Gdy już siedziałam w swoim pokoju zauważyłam że zostawiłam na biurku telefon. Miałam nieodebrane trzy połączenia od Zayna. Szybko oddzwoniłam.
- No nareszcie! - Cóż za miłe powitanie.
- Cześć Zayn. Sorry ale miałam spotkanie z Caroline.
- Twoją menagerką? 

- Tia, przedstawiała mi ekipę.
- Miło.
- Zayn?
- Tak?
- Wiesz może o jaką niespodziankę chodzi Niallowi?
- Mnie o nic nie pytaj. Nie zdradzam niespodzianek.
- Pfff.
- Słuchaj Jenny Paul mi powiedział że twoja piosenka "I would" jest gotowa do zaśpiewania, będziemy ją nagrywać jak wrócimy.
- To super. - Ucieszyłam się.
- No, ej dobra sis, ja kończę. Spotkamy się niedługo.
- Niedługo? - Prychnęłam kpiąco.
- Niedługo, niedługo. - Zakończył naszą rozmowę. Wybrałam numer Vanessy.
- No cieszę się że w końcu zadzwoniłaś. - Powiedziała na powitanie.
- Tak, cześć.
- Dobra słuchaj, myślę że dekoracje mam ustalone, bo moja ciotka zajmuje się wystrajaniem sal na imprezy różnego rodzaju. Mogłybyśmy jakoś do niej pojechać i wybrać niektóre ozdoby.
- No okej.
- Jedzenie załatwia mój tata, wiesz jest szefem najlepszej restauracji w Londynie. 

- Mhmm.
- Co się tyczy muzyki, tutaj twoja rola. Namów brata i jego dziewczynę która jak kojarzę też ma zespół by One Direction i  Little max...
- Little mix. - Poprawiłam szybko. Vanessa westchnęła teatralnie.
- Nie ważne. Chcę by to właśnie oni zaśpiewali na naszym balu.
- Oni. - Zdziwiłam się. - Przecież mają koncerty i w ogóle.
- Chcesz organizować ten bal czy nie? - Trzymaj się planu, trzymaj się planu, powtarzałam sobie w myślach.
- Tak.
- No to się lepiej postaraj. - Rozłączyła się.


Następnego dnia rano, zaspałam do szkoły. Nie wiem jak, ale nie zadzwonił mój budzik. W pośpiechu ubrałam się i umyłam. Dopiero w tedy stwierdziłam że w domu jest dziwnie pusto i cicho. Dostrzegłam kartkę zostawioną na stole. "Kochanie zaspałaś (żartujesz?) więc musisz iść do szkoły piechotą, zaklucz dom." No tak, super, teraz to już na pewno nie zdążę. Założyłam szybko buty i kurtkę. Na szczęście Waliyah pokazała mi jak szybko dotrzeć do szkoły. Trzeba było tylko przejść przez park położony blisko naszego domu. Gdy tak szłam ktoś nagle chwycił mnie od tyłu i przygniótł do drzewa. Spojrzałam przerażona w błękitne tęczówki które od razu mnie uspokoiły.
- Niall. - Wydyszałam tylko zanim mnie pocałował. 

poniedziałek, 5 maja 2014

Rozdział 19 - Szkoła.

Nie wiem czemu szłam na to spotkanie, na prawdę nie wiem. Waliyha mówiła żebym nie szła, ale ja powiedziałam tylko, że jeśli teraz nie pójdę to on i tak nie da mi spokoju. Pozostawała także kwestia od kogo miał mój numer telefonu. Jednak nie zwracając teraz na nic uwagi szłam do parku ubrana  w nowo zakupione ciuchy. Czułam się jakbym szła na randkę i zdradzała Nialla. Nie wiem co on by na to powiedział, postanowiłam mu na razie nie mówić. Zobaczyłam Nathana, nie wiem jak go poznałam, bo miał podoczepiane włosy, nasuniętą na głowę czapkę i ciemne okulary. Na mój widok zagwizdał przeciągle i ruszył w moją stronę.
Untitled- Ślicznie wyglądasz. - Nachylił się w moją stronę, jakby chciał mnie cmoknąć w policzek, na szczęście udało mi się odsunąć.
- Nie pozwalaj sobie. To co chcesz robić?
- Myślałem że może poszłabyś do kina, a potem może skoczymy do mnie.
- Nie dzięki nie lubię kina, a po za tym nie zapominaj że mam chłopaka. - Postanowiłam obrać inną taktykę. Będę na wszystko narzekała i marudziła to może się ode mnie odwali.
- No dobrze to co chcesz robić.
- Nie wiem, ty mnie tu zaprosiłeś, ale jak nie masz pomysłu to ja spadam do chaty.
- Księżniczko zaraz coś wymyślimy, a na razie chodź za mną. Pokażę Ci fajną kawiarenkę. - Poszłam za nim ze skwaszoną miną. Szliśmy tak z 10 minut, kompletnie się do siebie nie odzywając, nagle podleciała do mnie jakaś dziewczyna.
- Hej, mogę prosić o autograf? - Zapytała podając mi jakąś kartkę i długopis.
- Ale, ja nie jestem nikim sławnym. - Zaprotestowałam.
- Jesteś siostrą Zayna, dziewczyną Nialla i może będziesz gwiazdą.
- Dobra siostrą Zayna jestem, ale skąd niby wiesz pozostałe rzeczy?
- Gazety. - Odpowiedziała krótko. - To jak, podpiszesz? - Z głupią miną wzięłam od niej tą kartkę i długopis i złożyłam swój podpis. Dziewczyna odbiegła uradowana a Nathan szturchnął mnie w ramię.
- Przed reporterami się nie ukryjesz. - Powiedział, a ja na niego spojrzałam. Gapiła się i gapiłam i może stałabym tak do końca świata gdybym sobie nie przypomniała o swoim planie. Spuściłam szybko wzrok i wymamrotałam do swoich stóp:
- Prowadź do tej kawiarni, spieszy mi się. - Nathan nic nie powiedział tylko poprowadził mnie jeszcze przez kilka ulic, w pewnym momencie otworzył jakieś drzwi i przepuścił do środka. Podniosłam głowę. Znajdowaliśmy się w małym lokalu, spowitym dziwnym dymem, nie tytoniowym, lecz raczej takim o zapachu cynamonu. Nathan wskazał mi stolik, przy którym stały dwie kolorowe pufy. Zajęłam jedną z nich i prawie od razu pojawiła się przy nas, korpulentna kelnerka.
- Co dla was?
- Ja cappuccino, a ty? - Zapytał Nathan.
- Dla mnie latte.
- Jasne, zaraz będzie. - Powiedziała kelnerka i oddaliła się by przyjąć zamówienie od kogoś innego. Rozejrzałam się do o koła. Wszędzie pełno było stoliczków podobnych do naszego, a przy każdym siedziała całująca się para. Spojrzałam na Nathana który akurat wyglądał przez okno, miałam nadzieję że nie liczy na to samo. Postanowiłam trochę po narzekać.
- Mam nadzieję że nie każą nam długo czekać, bo tego nie znoszę. - Nathan spojrzał na mnie i uniósł brwi. - Obrzydzają mnie te pary w okół, co za pomysł całować się w kawiarni.
- Dobra, stop! - Powiedział Nathan. - Przejrzałem cię.
- O co Ci chodzi?
- Jenny, znam te sztuczki bo sam coś podobnego kiedyś robiłem. Marudzisz i narzekasz żeby mnie do siebie zniechęcić, ale hej, przecież nie musisz. Nic ci nie zrobiłem.
- Dobra przejrzałeś mnie. - Dałam za wygraną.- Po prostu Nathan jesteś spoko i w ogóle, ale bałam się że ty na coś liczysz, a ja mam chłopaka i... - Ujął moją dłoń.
- Rozumiem księżniczko, jestem przekonany że i tak zmienisz zdanie, ale ja mogę poczekać. - Spojrzałam na niego unosząc jedną brew, ale w tym samym momencie podeszła do nas kelnerka z naszymi kawami. Reszta spotkania upłynęła raczej w milczeniu, po kawiarni powiedziałam że wolałabym wracać już do domu i ku mojemu zdziwieniu Nathan się zgodził. Gdy już staliśmy pod moim domem nagle się odezwał.
- Nie rozumiem cię.
- Mnie? Czemu?
- Większość dziewczyn za mną szaleje. - Prychnęłam z pogardą. - A ty chcesz się mnie jak najszybciej pozbyć.
- Jak widać nie jestem jak - tu pokazałam cudzysłów rękoma - "większość" dziewczyn. I który do jasnej cholery raz mam Ci przypominać że mam chłopaka?!
- Zmienisz zdanie, oj zmienisz zdanie, a na razie żegnaj księżniczko. - To mówiąc poszedł z rękoma w kieszeniach. Spojrzałam na niego i próbowałam zrozumieć o co mu chodzi z tym zmienieniem zdania, ale postanowiłam się nie przejmować i nie zwracając uwagi na paparatzich ukrytych w krzakach, poszłam do domu. Powitała mnie tam Waliyha i od razu poprowadziła do mnie do pokoju.
- I jak było? Opowiadaj.
- Normalnie. - Uśmiechnęłam się.
- Całowaliście się?
- Spadaj Wal, nigdy bym się nie całowała z tą żmiją. Nigdy bym też nie zdradziła Niallera.
- To dobrze. - Mrugnęła do mnie.
- Czemu? - Spojrzałam na nią badawczo.
- Bo idealnie do siebie pasujecie.

7:00 budzik, masakra, już prawie zapomniałam jak to jest być budzoną tak wcześnie do szkoły. No nic trzeba było wstawać. Ubrałam się w mundurek szkolny - bluza i koszulka, po czym zeszłam na dół gdzie przy stole siedziały już Wal i Safaa.
- Hej. - Powitałam je.
- Siemka. - Odpowiedziały. Do kuchni weszła moja mama i krótko mnie uściskała.
- Gotowa na pierwszy dzień w nowej szkole? - Zapytała.
- Tak myślę. - Odpowiedziałam nalewając mleko do miski.
- Dasz sobie radę. - Odparła Wal. Jednak gdy już powitana przez dyrektora, zostałam wprowadzona do klasy nie byłam tego taka pewna. Wszyscy się na mnie gapili. Podeszła do mnie wychowawczyni. Była to wysoka kobieta, widocznie zmęczona życiem ale uśmiechająca się promiennie.
- Wybierz sobie miejsce Jenny. - Powiedziała do mnie. Przemaszerowałam przez klasę starając się nie zwracać uwagi na spojrzenia. Wybrałam ostatnią ławkę pod oknem siadając za jakąś szczupłą blondynką i obok chłopaka który wyglądał jak typowy emo. Siedział z nogami wysuniętymi do przodu, cały ubrany na czarno ze słuchawkami wetkniętymi w uszy. Zauważyłam że jestem jedną z nie wielu osób która nosi mundurek. Blondynka siedząca przede mną obróciła się, zmierzyła mnie badawczym spojrzeniem i wyszeptała mściwie:
- Nie myśl sobie że jak jesteś siostrą Zayna to będziesz jakąś gwiazdą. - Po tych słowach odwróciła się w kierunku tablicy. Z trudem powstrzymałam parsknięcie śmiechem. Na przerwie podeszło do mnie bardzo dużo dziewczyn z mojej klasy, okazało się jednak że nie podeszły wcale po to by mnie poznać.
- Załatwisz mi autograf Zayna?!
- Dasz mi numer do Harrego?!
- Powiedz Liamowi że ma mnie zaobserwować na twitterze! - Przekrzykiwały się jedna przez drugą. Miałam tego dość więc szybko się ich pozbyłam udając że idę do toalety, później schowałam się pod schodami gdzie zamierzałam spędzić przerwę.
- A ty tu czego? - Odwróciłam się. Za mną siedziała dziewczyna w brązowych włosach, na oko w moim wieku.
- Ukrywam się, nie widać?
- Widać, ale po co? Dziewczyna z taką rodzinką i  z takim chłopakiem ukrywa się przed szkołą? Nie wyglądasz na taką. - To wszystko powiedziała z taką miną jakby była na pogrzebie.
- Może się uśmiechniesz? Wtedy może jedna z nas nie będzie musiała się ukrywać. - Spojrzała na mnie jak na wariatkę, myślałam że mnie wyśmieje, ale już po chwili uśmiechnęła się i machnęła ręką.
Hi
- Beth.
- Jenny.
- Wiem. - Znów się uśmiechnęła. - Dobra sorry za początek.
- Nie ma sprawy. Czemu się ukrywasz?
- Przed Vanessą.
- Która to?
- Ta co siedziała przed tobą na lekcji. To straszna jędza. Jej rodzice mają kupę forsy i często sponsorują uroczystości szkolne, dlatego uważa się za lepszą od innych. Ma swoją grupę psiapsiółeczek i razem z nimi terroryzuje szkołę.
- Nikt się jej  jeszcze nie postawił?
- Próbowali, uwierz, ale już ich nie ma w tej szkole. - Tu zaśmiała się przeciągle. Spojrzałam na nią i powiedziałam:
- Wobec tego nie mamy nic ważnego do stracenia. - W tym momencie już wiedziałam że się zaprzyjaźnimy i że mamy szansę wygrać ze "straszną jędzą".