- Cześć kochanie, co tam?
- Cześć misiek, u mnie w porządku, ale bardzo za tobą tęsknię.
- Mam to samo, co robiłaś wczoraj i dzisiaj.
- Wczoraj poszłam aby spotkać się z... - Zacięłam się, nie chciałam powiedzieć Niallowi prawdy.
- Z kim? - Przynaglił mnie blondyn. Nie mogłam kłamać.
- Z Nathanem.
- Co?! Czego on od Ciebie chciał?
- Tylko się spotkać. Poszliśmy do jakieś kawiarni i tylko gadaliśmy.
- Tylko gadaliście?! Po co w ogóle poszłaś na to spotkanie?! Świetnie, wiesz co ja właśnie mam próbę więc nie będę Ci przeszkadzał w spotykaniu się z Nathanem, pa! - Rozłączył się. Rzuciłam telefon ze złością na łóżko. Nie spodziewałam się takiej reakcji chłopaka, ok mógł być zły, ale żeby aż tak. To było tylko spotkanie. Mogłam skłamać, powiedzieć że poszłam się spotkać z koleżanką, przecież kłamałam już nie raz. Tylko że w tym przypadku nie potrafiłam, nie potrafiłam okłamać Nialla. Postanowiłam na razie o tym nie myśleć i zadzwonić do Nialla jak się uspokoi. Usiadłam z powrotem do lekcji. Jednak nie mogłam się skupić w moich myślach cały czas wracałam do blondyna. W końcu nie mogłam wytrzymać i zadzwoniłam. Nie odebrał. Ponowiłam próbę i znów to samo. Zadzwoniłam tak z kilka razy ale za każdym razem kończyło się to tak samo. Czy aż tak się obraził. Postanowiłam zadzwonić do kogoś innego z chłopaków. Wybór padł na bogu ducha winnego Louisa. Ten odebrał po pierwszym sygnale.
- Louis dawaj mi do telefonu tego idiotę Nialla! - Krzyknęłam do słuchawki.
- Też się cieszę że cię słyszę Jenny. - Odparł Louis.
- Sorry Lou, ale jestem trochę wnerwiona, podaj mi Nialla. - Usłyszałam bardzo dobrze znany mi głos "Powiedz jej że mnie nie ma".
- Ymmm Jenny wiesz, ale Niall właśnie śpi. - Rozłączyłam się, nie chciałam słuchać tych kłamstw. Usiadłam na łóżku zawinięta w koc. Jak można się obrazić o takie głupstwo. Łzy popłynęły po mojej twarzy. Nagle drzwi do pokoju otworzyły się i do pokoju wpadła Wali i Safaa.
- Gdzieś ty była, cały dzień cię po szkole szukałam i... - Urwała bo zobaczyła moją twarz zalaną łzami. Razem z Safą do mnie podbiegły.
- Jenny co się stało? - Zapytała mnie Wali, przytulając. Szybko opowiedziałam im co zaszło, a gdy skończyłam po moich polikach potoczyły się kolejne łzy.
- Przecież Niall to kompletny głupek, jak mógł się na ciebie obrazić, o zwykłe wyjście. Nie jesteś jego własnością. - Waliyha zaczęła się nakręcać i wykrzykiwać różne obelgi na temat Nialla. - Nie mogłam się nie roześmiać.
_____Oczami Nialla______
Jestem palantem, jestem kompletnym palantem. Zostało mi to uświadomione przez Louisa, Harrego i Liama. Jenny nic nie zrobiła, ona tylko się z nim spotkała. Jednak coś nie dawało mi spokoju. Ufałem Jenny, ale nie ufałem Nathanowi. Tak bardzo się bałem że ją stracę. Wczoraj do Harrego zadzwoniła Gemma, jego siostra mówiąc że ma mnie porządnie zbić, bo ma info od Wal że Jenny przeze mnie płacze. Osobę na której mi najbardziej zależy doprowadziłem do płaczu. Chciałem do niej zadzwonić, błagać o przebaczenie, ale coś wciąż mnie powstrzymywało. Spojrzałem na zegarek który wskazywał godzinę dwudziestą drugą. Pewnie jest teraz w swoim pokoju, może znów płacze przez ze mnie. Odgoniłem od siebie te myśli jak najszybciej. Do mojego pokoju ktoś zastukał.
- Proszę. - Powiedziałem.
- Niall, jeśli zaraz nie zadzwonisz i nie przeprosisz Jenny, to twojej mordy nawet fanki nie poznają. - To był Zayn.
- Właśnie miałem to zrobić.
- No mam nadzieję, dzwoń. - Wziąłem telefon ze stolika, kątem oka zauważając że Zayn wychodzi, z ciężkim sercem wybrałem numer. Odebrała a w moich oczach momentalnie zebrały się łzy gdy usłyszałem:
- Niallu Jamesie Horanie masz przejebane.
- Jenny Meridith Malik błagam o przebaczenie, jestem kompletnym idiotą, wybaczysz mi kochanie?
- Pod warunkiem że ty mi wybaczysz.
- Byłbym kompletnym głupcem gdybym stracił przez swoją głupotę coś tak cudownego. - Przez chwile panowała kompletna cisza.
- Skopię Ci tyłek jak wrócisz.
- Ustaw się w kolejce. - Zaśmiała się lekko, tak bardzo mi tego brakowało.
- Powiedz coś. - Powiedziała nagle.
- Co?
- Obojętnie, brakowało mi twojego głosu. - Te słowa znów zakuły mnie w serce, jak mogłem być takim debilem, zraniłem ją.
- Kocham cię Jenny.
- Ja ciebie też Niall.
_______Oczami Jenny________
Zadzwonił przeprosił, przebaczyłam mu, jest jak dawniej. Może nawet lepiej, wiem jedno tęsknię za nim i niczego mi teraz tak bardzo nie brakuje jak jego dotyku, jego warg jego śmiechu i jego zabawnego gestu przeczesywania sobie włosów ręką. W tym momencie chciałam skakać, śpiewać i krzyczeć ze szczęścia. Mój telefon znów zadzwonił.
- Cieszę się że zastałam cię w dobrym humorze. - To była Caroline.
- Wyśmienitym.
- To super, bo zgromadziłam już ekipę, szybciej niż się spodziewałam, wszyscy chcą cię spotkać więc co byś powiedziała na spotkanie jutro o szesnastej w studiu tam gdzie za pierwszym razem.
- Jasne, z chęcią powitam moją ekipę. - Zabrzmiało to mega głupio "moja ekipa". Na szczęście Caroline chyba tak nie sądziła bo powiedziała tylko:
- Do zobaczenia. - I rozłączyła się. Padłam na łóżko, oczy same mi się zamykały, byłam wyczerpana.
Umówiłam się z Beth pod szkołą i kiedy moja mama podwiozła mnie i Waliyah, już tam czekała.
- Pa mamo. - Powiedziałam i nie czekając na odpowiedź pobiegłam do Beth.
- Wchodziła już? - Zapytałam.
- No, w otoczeniu swojej świty. - Uśmiechnęła się zjadliwie. Na razie nasz plan był prosty, trzeba lepiej poznać naszego wroga. Weszłyśmy do szkoły.
- Widzę ją. - Szturchnęłam Beth i wskazałam na przeciwległy koniec korytarza. Stała tam Vanessa razem z trzema innymi dziewczynami. - No to idę. - Westchnęłam.
- Powodzenia. - Odparła Beth i przyjaźnie klepnęła mnie w ramię. Przeszłam przez korytarz i stanęłam koło Vanessy.
- Hej. - Zaczęłam. Zmierzyła mnie badawczym spojrzeniem.
- Czego chcesz?- Zgody. - Odpowiedziałam. - Ok, masz jakieś do mnie uprzedzenia, ale uwierz nie mam zamiaru odbierać Ci twojej sławy. - Tu powstrzymałam się przed wybuchnięciem śmiechem. Bawiły mnie dziewczyny którym tak na sławie w szkole zależało.
- Czego ode mnie oczekujesz?
- Już mówiłam zgody, akceptacji. Słyszałam że organizujesz bal zimowy, więc także oferuję pomoc. - Spojrzała na mnie nieufnie, a potem ku mojemu wielkiemu zdziwieniu powiedziała:
- Zgoda. - Wyciągnęła do mnie rękę którą krótko uścisnęłam. - Zadzwoń dzisiaj do mnie to omówimy co i jak. - Zapisała mi numer na kartce którą mi podała. Po czym odwróciła się i razem z przyjaciółkami odeszła w stronę klasy. Po chwili podbiegła do mnie Beth.
- Jak poszło?
- Połknęła haczyk.
- To znaczy?
- Organizuję z nią bal zimowy. - Beth aż pisnęła z uciechy.
- Pamiętaj musisz wypaść bardzo realistycznie, zachowuj się jak byś bardzo liczyła na jej przyjaźń.
- Będzie ciężko. - Zaśmiewając się pobiegłyśmy pod salę, bo właśnie zadzwonił dzwonek. Na geografii było duszno, a nasza nauczycielka miała bardzo zamyślony i uspokajający głos. Po chwili położyłam głowę na ławkę. Przestałam zwracać uwagę na nauczycielkę która z przejęciem mówiła coś o górach. Mój telefon cicho zawibrował. Rzuciłam szybkie spojrzenie na geografkę i wyciągnęłam komórkę.
Od Nialler <3:
Hej. Jak szkoła? :) Mam dla ciebie niespodziankę, zadzwoń jak skończysz lekcję.
Do Nialler <3:
Hmm hej. Zaintrygowałeś mnie, co tam knujesz?
Od Nialler <3:
Kocham cię.
Do Nialler <3:
Też cię kocham.
- To może Jenny zna odpowiedź na pytanie. - Usłyszałam głos nauczycielki. Szybko schowałam telefon, którego na szczęście nie zauważyła, do kieszeni i powiedziałam pierwszą rzecz jaka mi przyszła do głowy.
- Mount Everest.
- Nie sądzę żeby Mount Everest był najwyższym szczytem Wielkiej Brytanii. - Klasa wybuchnęła śmiechem. - Sądzę natomiast droga panno, że powinnaś uważać na moich lekcjach. - Pokiwałam z potwierdzeniem głową. Reszta lekcji upłynęła spokojnie. Przerwy spędzałam z Beth próbując obmyślić i dopracować wszystkie kroki naszego planu dotyczącego Vannesy. W końcu zabrzmiał upragniony dzwonek oznaczający wolność. Wybiegłam ze szkoły i wybrałam numer Nialla.
- Słucham co to za niespodzianka? - Zapytałam gdy tylko odebrał.
- Zobaczysz, zobaczysz.
- Niall miałam nadzieję że mi powiesz w końcu kazałeś do siebie zadzwonić po lekcjach. Po za tym gdzie ty teraz jesteś, bo jest straszny hałas w tle.
- Kazałem zadzwonić bo chciałem usłyszeć twój głos. A jestem... - Tu się zawahał. - Na mieście akrat przechodzę koło dużej grupki ludzi i tak jakoś.
- Kłamiesz.
- Też cię kocham. - Rozłączył się. Czemu kłamał? Poczekałam na Waliyah z którą miałam wracać do domu. O szesnastej tata zawiózł mnie do studia. Tam zostałam powitana przez Caroline, której towarzyszyły trzy osoby. Pierwsza podeszła do mnie szatynka o oliwkowej cerze i z wielkimi jaskrawymi ustami.
- Cześć jestem Sarah. Będę pisała teksty twoich piosenek. Oczywiście jeśli ty nie będziesz miała pomysłu. - Mrugnęła do mnie. Kolejny był barczysty mężczyzna o miłej twarzy.
- Thomas. - Powiedział podając mi rękę. - Będę zajmował się montażem i podkładem twoich piosenek. - Teraz podeszła do mnie, która była na oku w wieku Nialla. Miała gęstą grzywę rudych loków i wielkie zielone oczy.
- Cześć jestem Maggie, twoją stylistką. - Powiedziała przytulając mnie. - Już nie mogę się doczekać, aż pójdziemy na zakupy.
- To na razie było by na tyle. - Powiedziała Caroline. - Reszta ekipy jest mniej ważna i nie ma sensu zapraszać od razu tylu osób. Poznasz ich jak wyjedziesz w trasę i podczas nagrywania piosenek. Na razie usiądźcie. - Wskazała nam kanapę i fotele, które niezwłocznie zajęliśmy, sama zajęła krzesło na przeciwko nas. - To na razie będzie nasze studio. - Kontynuowała Caroline. - Wynajęłam je na najbliższe pół roku, a potem zobaczymy. Sarah sądzę że razem z Jenny powinnyście umówić się na kawę czy coś i pomyśleć nad tekstami piosenek. Wiem że Maggie chce cię porwać na zakupy Jenny. Thomas z tobą skonsultuję się gdy Sarah będzie miała gotowy tekst. - Wszyscy skwapliwie pokiwaliśmy głowami, a Caroline zacisnęła ręce i spojrzała na nas z nieukrywaną radością. - Sądzę że nie będę was dłużej tu trzymała. Sarah, Maggie nie zapomnijcie wziąć od Jenny numeru telefonu. - Podeszły więc do mnie i zapisały mój numer, a potem mogliśmy się rozejść. Maggie podwiozła mnie do domu opowiadając mi jak to fajnie będzie jak mnie wystylizuję na ikonę mody. Zaśmiałam się bo jej marzenia były słodkie. Gdy już siedziałam w swoim pokoju zauważyłam że zostawiłam na biurku telefon. Miałam nieodebrane trzy połączenia od Zayna. Szybko oddzwoniłam.
- No nareszcie! - Cóż za miłe powitanie.
- Cześć Zayn. Sorry ale miałam spotkanie z Caroline.
- Twoją menagerką?
- Tia, przedstawiała mi ekipę.
- Miło.
- Zayn?
- Tak?
- Wiesz może o jaką niespodziankę chodzi Niallowi?
- Mnie o nic nie pytaj. Nie zdradzam niespodzianek.
- Pfff.
- Słuchaj Jenny Paul mi powiedział że twoja piosenka "I would" jest gotowa do zaśpiewania, będziemy ją nagrywać jak wrócimy.
- To super. - Ucieszyłam się.
- No, ej dobra sis, ja kończę. Spotkamy się niedługo.
- Niedługo? - Prychnęłam kpiąco.
- Niedługo, niedługo. - Zakończył naszą rozmowę. Wybrałam numer Vanessy.
- No cieszę się że w końcu zadzwoniłaś. - Powiedziała na powitanie.
- Tak, cześć.
- Dobra słuchaj, myślę że dekoracje mam ustalone, bo moja ciotka zajmuje się wystrajaniem sal na imprezy różnego rodzaju. Mogłybyśmy jakoś do niej pojechać i wybrać niektóre ozdoby.
- No okej.
- Jedzenie załatwia mój tata, wiesz jest szefem najlepszej restauracji w Londynie.
- Mhmm.
- Co się tyczy muzyki, tutaj twoja rola. Namów brata i jego dziewczynę która jak kojarzę też ma zespół by One Direction i Little max...
- Little mix. - Poprawiłam szybko. Vanessa westchnęła teatralnie.
- Nie ważne. Chcę by to właśnie oni zaśpiewali na naszym balu.
- Oni. - Zdziwiłam się. - Przecież mają koncerty i w ogóle.
- Chcesz organizować ten bal czy nie? - Trzymaj się planu, trzymaj się planu, powtarzałam sobie w myślach.
- Tak.
- No to się lepiej postaraj. - Rozłączyła się.
Następnego dnia rano, zaspałam do szkoły. Nie wiem jak, ale nie zadzwonił mój budzik. W pośpiechu ubrałam się i umyłam. Dopiero w tedy stwierdziłam że w domu jest dziwnie pusto i cicho. Dostrzegłam kartkę zostawioną na stole. "Kochanie zaspałaś (żartujesz?) więc musisz iść do szkoły piechotą, zaklucz dom." No tak, super, teraz to już na pewno nie zdążę. Założyłam szybko buty i kurtkę. Na szczęście Waliyah pokazała mi jak szybko dotrzeć do szkoły. Trzeba było tylko przejść przez park położony blisko naszego domu. Gdy tak szłam ktoś nagle chwycił mnie od tyłu i przygniótł do drzewa. Spojrzałam przerażona w błękitne tęczówki które od razu mnie uspokoiły.
- Niall. - Wydyszałam tylko zanim mnie pocałował.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz